Tegoroczna edycja Przystanku Woodstock ma się odbyć w Kostrzynie nad Odrą na początku sierpnia. Festiwal organizowany jest od 1995 r., od 12 lat w tej samej lokalizacji. Od kilku dni w mediach rozpętała się gorąca dyskusja, czy w tym roku impreza w ogóle dojdzie do skutku. Poszło o słowa ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka, który w radiowych „Sygnałach Dnia” powiedział, że w tym roku opinia policji dotycząca Woodstocku (niezbędna przy organizacji każdej imprezy masowej) ma być negatywna. Wspominał, że festiwal już w zeszłym roku został zakwalifikowany jako impreza o podwyższonym ryzyku, co miałoby nastąpić także i tym razem. Powód? Zagrożenie terroryzmem, w tym ubiegłoroczny zamach w Berlinie, w którym zginął Polak. Minister nie oszczędził też Jerzego Owsiaka, który jest głównym organizatorem i wizytówką festiwalu, przypisując mu wyraźne powiązania z tzw. totalną opozycją oraz twierdząc, że ma on luźne podejście do spraw bezpieczeństwa.
Tyle że w chwili, kiedy minister wypowiadał te słowa, na biurku Jerzego Owsiaka leżał już dokument przygotowany przez Komendę Wojewódzką Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany. I w specjalnym oświadczeniu dodaje, że „Jest ona taka sama jak rok temu. Mówi o podejmowanych przygotowaniach i przewidywanych zagrożeniach”. – Komunikat pana ministra oznacza, że ma on słabe rozeznanie w swojej branży. Mógł przecież zadzwonić do komendanta wojewódzkiego policji w Gorzowie, żeby zebrać najświeższe wiadomości. Wydaje mi się, że trochę w to się wmieszała ideologia. Oczywiście pozostawiam mu prawo do niepokoju i chcę ten jego komunikat odebrać pozytywnie – że się o nas wszystkich martwi, ale podkreślam, że dotychczasowe 22 edycje festiwalu zebrały cały szereg nagród i pozytywnych opinii, w tym wojewodów i policji – zwraca uwagę w rozmowie z POLITYKĄ.