Grzywnę 500 zł nałożył Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie na ministra Antoniego Macierewicza za rażące naruszenie prawa w kwestii udzielania informacji publicznych. Sąd nakazał również udzielić ministrowi odpowiedzi na pytania, które redaktor Juliusz Ćwieluch zadał MON 21 września 2016 r. Trzy proste pytania (wykształcenie, przebieg kariery zawodowej, zasługi dla obronności) dotyczące Katarzyny Jakubowskiej, która czasowo zastąpiła Bartłomieja Misiewicza na stanowisku rzecznika resortu, zostały przez MON całkowicie zignorowane. Odpowiedź, i to zaledwie częściową, resort przesłał dopiero 20 grudnia zeszłego roku, po tym jak do MON trafił pozew POLITYKI. – Obecna władza niechętnie, a czasem wcale nie odpowiada na pytania dziennikarzy. Za to chętnie pozywa ich później do sądu za niedochowanie staranności, kiedy zrażeni brakiem odpowiedzi po prostu przestają je wysyłać – mówi mecenas Krzysztof Pluta, który reprezentował przed sądem tygodnik POLITYKA.
25 stron uzasadnienia do wyroku to świetna wykładnia obowiązków władzy i instrukcja dla kolejnych skarżących (skan uzasadnienia można znaleźć na stronie www.polityka.pl), jakimi argumentami walczyć o prawo do informacji. – Prasa zadaje pytania przede wszystkim w imieniu obywateli. Ignorując prasę, władza ignoruje obywateli – dodaje mecenas Pluta. Sąd zdecydował również, że Macierewicz będzie musiał zapłacić redaktorowi Ćwieluchowi 597 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania. Dziennikarz zamierza całą kwotę przelać na konto Polskiej Akcji Humanitarnej z adnotacją na pomoc Aleppo. – Cieszę się, że przynajmniej w ten sposób minister Macierewicz zaangażuje się w wielki kryzys humanitarny, który wywołali nieodpowiedni ludzi sprawujący władzę – mówi Juliusz Ćwieluch.