Wdowa po oficerze BOR: Maciej Stuhr potrafi odróżnić ironię od obrazy. Ale naród wciąż żąda krwi
„Przepraszam, miało być poważnie, a państwo mają tu polew” – powiedział Stuhr w czasie gali rozdania Orłów w 2016 r. I tego mu Jakub Wojtanowski, reporter Wiadomości TVP, do dziś nie zapomniał. Wykorzystał te słowa w nowym materiale i opatrzył komentarzem, który z pewnością prezesowi mógł się spodobać.
W głównym wydaniu sobotnich „Wiadomości” wystąpienie Stuhra z Orłów pojawiło się w kontekście braku szacunku dla tych, którzy zginęli w wypadku prezydenckiego samolotu. W znamiennie zatytułowanym materiale: „Bezmyślne drwiny ze smoleńskiej tragedii”.
Stuhr tłumaczył, że jego drwina była wymierzona nie w ofiary katastrofy prezydenckiego tupolewa, a w tych, którzy „gwałcą pamięć tych ofiar, opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach, które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie czy wybuchach termobarycznych”.
Odpowiedziała mu Krystyna Łuczak-Surówka, żona oficera BOR, który zginął w Smoleńsku.
Oto co napisała na Facebooku:
„Ponad rok temu poparłam wypowiedź Macieja Stuhra pełną ironii i rozżalenia z tego, jak używana jest katastrofa smoleńska. Teraz poparłam i kolejną, co wywołało komentarze niektórych, dotykające mnie do głębi. Wybaczcie mi moją szczerość – słabość i siłę zarazem – ale ostatni rok i przymus ekshumacji zabiera moje zdrowie i nerwy, a brak zrozumienia powoduje, że chce mi się już krzyczeć. Lata znosiłam spokojnie, ale już nie daję rady. Tyle lat... i nie wie nikt, a naród wciąż żądny krwi... Dziś o 18.59 zrobiłam post na stronie Pana Macieja. Rodacy zapewne rozerwą mnie na strzępy, bo przecież zawsze można bardziej.