Kraj

Ile dywizji ma Zagajewski

Uczulenie na faszyzm nie jest tylko dolegliwością „rozhisteryzowanej opozycji” w Polsce. Podobne obawy występują np. w USA.

Adam Zagajewski – jeden z największych współczesnych poetów – jako pierwszy Polak otrzymał prestiżową hiszpańską nagrodę Księżniczki Asturii w dziedzinie literatury, przyznawaną od 37 lat. Wiadomość ta przeszła w Polsce bez większego echa, „Polki i Polacy” entuzjazmowali się akurat zwycięstwem piłkarzy nad Rumunią, minister kultury walczył z festiwalem MALTA, a tabloidy polowały na fotografię ciężko chorej aktorki. Nie było słychać gratulacji ze strony wicepremiera od kultury i sztuki, media nie przyniosły jego listu, który prawdopodobnie nie powstał. O kwiatach także nie słyszałem. Pytałem ministerstwo, ale ponieważ jest to resort kultury, więc odpowiedzi nie dostałem. Być ministrem kultury to sztuka.

Zagajewski to nie tylko wiersze, eseje, powieści, przekłady, publicystyka, to nie tylko poeta buszujący w chmurach, ale i obywatel, który stąpa po ziemi. „Talent nie zwalnia od odpowiedzialności moralnej” – powiedział. Na moim biurku leży pożółkły już wycinek niewielkiego artykuliku Zagajewskiego „Panie i panowie, faszyzm jest blisko” („GW” 25.03.2016 r.). Zwracając się do rządzących, pisał: „wasze zachłanne, fanatyczne próby błyskawicznego opanowania władzy we wszystkich dziedzinach życia publicznego, od Trybunału Konstytucyjnego, prokuratury, sądów powszechnych i służby cywilnej po media i stadniny koni, mogą się kojarzyć tylko z jednym, z faszyzmem, rozumianym jako typ idealny, w sensie nadanym temu terminowi przez Maxa Webera. Różnica jest całkiem spora. Opinia publiczna cywilizowanego świata nie jest dotknięta amnezją i wie, że połączenie nacjonalizmu, populizmu, kłamstwa i autorytaryzmu nazywa się tak właśnie.

Polityka 25.2017 (3115) z dnia 20.06.2017; Felietony; s. 94
Reklama