Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Zamach lipcowy

Przy-PISy Redaktora Naczelnego

Nie, to jeszcze nie jest dyktatura, choć może być.

Jeśli PiS liczył, że pod osłoną wakacji zmianę ustroju sądów uda się przeprowadzić szybko i w miarę bezboleśnie, to plan się nie powiódł. Na protestacyjnym wiecu pod Sejmem zebrał się tłum niewidziany od ubiegłorocznych marszów KOD; dziesiątki polskich i zagranicznych organizacji prawniczych i obywatelskich wydały oświadczenia potępiające zamach na niezależność sądownictwa w Polsce; interwencję zapowiedziały najważniejsze instytucje unijne. To oczywiście nie znaczy, że PiS się cofnie. Ustawy o ustroju sądów powszechnych, dające Zbigniewowi Ziobrze możliwość odwoływania i powoływania prezesów wszystkich sądów w kraju, a także ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, przyznająca partii rządzącej prawo powoływania sędziów – już zostały uchwalone. Pozostaje jeszcze trzecia część pakietu, najbardziej kuriozalna – można powiedzieć, bezczelna: ustawa likwidująca Sąd Najwyższy. Według tego projektu to Zbigniew Ziobro odwoła, a potem osobiście powoła skład SN, będzie też mógł skrócić kadencję pierwszej prezes sądu i mianować nowego szefa. Ten kadłubowy, nomenklaturowy trybunał uzyskałby następnie prawo dyscyplinarnej kontroli nie tylko nad sędziami, ale również adwokatami, radcami, notariuszami, komornikami, aż do ewentualnego usunięcia ich z zawodu; w przyszłości miałby także orzekać o ważności wyborów.

Projekt tak jawnie łamie tu akurat dość precyzyjne zapisy konstytucji, że wielu poważnych prawników wciąż nie wierzy, że mógłby w tej postaci zostać uchwalony; liczą na opamiętanie władzy, jakiś wewnętrzny rozłam, na weto Andrzeja Dudy. Bo gdyby nie, to trzeba by uznać, że naprawdę dokonał się prawny zamach stanu, że władza sama anulowała wyniki wyborów, przekreśliła swój demokratyczny mandat i stała się nielegalna.

Polityka 29.2017 (3119) z dnia 18.07.2017; Komentarze; s. 6
Oryginalny tytuł tekstu: "Zamach lipcowy"
Reklama