red.
18 lipca 2017
Polityka i obyczaje
Z ostatniej strony
Ponad 30 stron poświęciło „wSieci” wizycie Donalda Trumpa. Zachwytom nie było końca. Maciej Pawlicki wyraził swój w krótkim zdaniu: „Trump ma jaja. I dlatego jest najpoważniejszym prezydentem USA od czasu Reagana”. Piotr Skwieciński: „Nie należy wpadać w egzaltację, ale przed Polską naprawdę otwierają się nowe szanse”. Piotr Zaremba ucieszył się na swój sposób: „Tylko słowa? W dzisiejszym świecie popkultury one bardziej niż kiedyś tworzą rzeczywistość”.
Ponad 30 stron poświęciło „wSieci” wizycie Donalda Trumpa. Zachwytom nie było końca. Maciej Pawlicki wyraził swój w krótkim zdaniu: „Trump ma jaja. I dlatego jest najpoważniejszym prezydentem USA od czasu Reagana”. Piotr Skwieciński: „Nie należy wpadać w egzaltację, ale przed Polską naprawdę otwierają się nowe szanse”. Piotr Zaremba ucieszył się na swój sposób: „Tylko słowa? W dzisiejszym świecie popkultury one bardziej niż kiedyś tworzą rzeczywistość”. Raczej tworzą nierzeczywistość. Paweł Lisicki, szef „Do Rzeczy” (coraz bardziej niezręczny ten tytuł), zobaczył to, czego świat nie widzi: „Donald Trump w Warszawie okazał się wizjonerem. To ktoś, kto chce bronić zachodniej cywilizacji, kto nie tylko zabiega o interesy i korzyści, lecz także, tak jak przed nim Ronald Reagan, ma słuszną podstawową intuicję moralną i rozumie, że w najgłębszym tego słowa znaczeniu sprawy publiczne podlegają ocenie metapolitycznej”. Meta- i meganaiwność. Jan Rokita także uległ urokom Trumpa („Wprost”): „Wielkiej mowy Donalda Trumpa na placu Krasińskich słuchaliśmy z przejęciem, gdyż usłyszeliśmy w niej iście romantyczną apoteozę polskości. (…) Wygląda więc na to, że w efekcie wizyty Trumpa zadzierzga się właśnie całkiem nowa nitka polsko-amerykańskiego sojuszu”. Romantyczne apoteozy – tego nam najbardziej trzeba. Wzrusza się i martwi ks. Marek Gancarczyk, szef „Gościa Niedzielnego”: „Z uwagą przysłuchiwałem się wystąpieniu prezesa Jarosława Kaczyńskiego na konwencji Zjednoczonej Prawicy. (…) Mnie najbardziej przypadł do gustu zupełnie nowy postulat, który do tej pory nie pojawił się w głowie chyba żadnego polityka. – Polska ma być piękna – powiedział prezes. Nie tylko silna, bogata, ale też piękna. (…) Ale w długim wystąpieniu prezesa pojawił się też znaczący, jak sądzę, brak. Nie było w nim mowy o wartościach”. „Pojawił się brak” – to urocze. Prof. Jadwiga Staniszkis w „Newsweeku”: „Antyelitaryzm triumfuje, wyborom Kaczyńskiego sprawia przyjemność. PiS niszczy znacznie więcej, niż nam się wydaje. Nie tylko prawo, instytucje, gospodarkę. Niszczy tkankę społeczną. Przecież temu służy wprowadzana chybcikiem, nieprzygotowana od strony programowej reorganizacja gimnazjów, likwidacja szkół wyższych w małych miastach (…). To jest obniżanie poziomu intelektualnego społeczeństwa i tego nie da się szybko naprawić. Świadczy to jednak nie tylko o sile władzy, ale i o jej kompleksach. A także o słabości obojętnego wciąż społeczeństwa”. Jarosław Makowski dla „Przeglądu”: „Kaczyński zrozumiał, że jeżeli nie przeprowadzi się operacji na duszy Polaka, to nie zrealizuje się jego wizja polityczna. Powiedział więc Polakom – do tej pory żyliście w stanie nieautentycznym. Kazano wam być europejskimi, kazano wam być tolerancyjnymi, zabroniono wam być antysemitami. A ja wam powiadam – możecie być tacy, jak chcecie. I co się stało? To, co było przedmiotem wstydu, czyli antysemityzm, ksenofobia, rasizm, nagle stało się normą!”. Satyryk Jacek Fedorowicz w „Magazynie Świątecznym”: „[Marcin] Wolski to przecież niegłupi facet, sprytny. Jeżeli on tak dalece i bezpowrotnie wszedł w Kaczyńskiego, to może głęboko wierzy, że Kaczyński wygra, że będzie tym dyktatorem w Polsce chronionej przez rosyjską potęgę. Ale jeżeliby tak miało być, to ja wolę już do końca życia być po stronie przegranych”. Poseł Piotr Liroy-Marzec o Kukizie („Najwyższy Czas!”): „niestety stał się on uosobieniem wszystkiego, z czym mieliśmy walczyć – partyjniactwa. (…) Paweł poróżnił się z samorządowcami, antysystemowcami, światem nauki, SW, ruchem JOW i wieloma środowiskami, których nawet nie sposób wymienić”. Czyli typowa polska kariera polityczna. Ale w „Rzeczpospolitej” samoobrona Liroya brzmi ciekawiej: „Tyszka [wicemarszałek Sejmu z ramienia Kuk
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.