Poruszyły mnie Twoje słowa, Jurku, i bardzo zasmuciły. Rozumiem, że jesteś zmęczony walką z władzą, która robi, co chce.
Ale nawet tak nie myśl, Jurku, nawet przez chwilę nie myśl, że to koniec! Dasz radę! Dasz radę, jak zawsze dawałeś. Nie sprawisz im tej radości, że Cię pokonali, zmęczyli, zamęczyli, udręczyli. Że im się udało Cię złamać. Przecież o to właśnie chodzi, żeby zatruć Ci życie, żebyś miał dość wszystkiego. To zwykła zemsta, nie tylko na Tobie, także na tych wszystkich młodych ludziach, którzy do Kostrzyna przyjeżdżają, chcą przyjechać. Bo to przecież oni wyszli na ulice stolicy i wielu polskich miast, żeby walczyć o wolność, wolne sądy, o prawo do festiwalu, swojego ulubionego festiwalu również. Stali, śpiewali, walczyli pokojowo i pięknie. Nie dali się sprowokować. Tego przecież nie można im wybaczyć. Na reakcje nie czekaliśmy długo: czy to nie po wecie prezydenta spotkały Was kolejne szykany? Spiskowa teoria? Nie sadzę. Są nieosiągalni, cóż więc było prostszego niż zepsuć im, Wam, świętowanie. Okazja wymarzona. Już widzę, jak zacierają ręce w twierdzy ministra Błaszczaka…
Dlatego nie możesz im dać satysfakcji, nikt z Was nie może tego zrobić.
Jesteś, Jurku, autorytetem, jednym z niewielu, jakie nam pozostały. I dlatego jesteś niebezpieczny. Ten autorytet zbudowałeś wspaniałą pracą dla innych.