Jak wyjaśnia wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski, od dwóch lat wokół drzewa trwała przepychanka, właściciel działki chciał wycięcia, a Rada Warszawy nie wyrażała zgody. Jak ustalił portal Metro Warszawa, właścicielem działki jest firma Prestige Group. Ta od lat zabiegała o dopuszczenie tam zabudowy. Na działce ma powstać biurowiec, zaprojektowany dla inwestora – Prestige House – przez pracownię architektoniczną Płaskowicki i Partnerzy. Zaprojektowany tak, że dla drzewa nie ma tam miejsca.
Ta wycinka to przestępstwo
Tymczasem Michał Krasucki, konserwator zabytków, zapewnia, że odmówił zgody „na budowę biurowca w tym miejscu ze względu na to, że miałby stanąć na środku skweru ujętego w gminnej ewidencji zabytków (ogród pałacowy). Nie tylko pomnik przyrody był powodem”. Pan konserwator może być blisko prawdy, gdy wyjaśnia: „Być może inwestor czeka, aż po 1 listopada to wojewódzki konserwator będzie uzgadniał pozwolenia na budowę i decyzje o warunkach zabudowy, a wtedy pod nawałem spraw ta jedna uzgodni się sama” – napisał na Facebooku. Przepis zmienił niedawno pan wojewoda mazowiecki z PiS.
Wiceprezydent Olszewski podkreśla, że wycięcie drzewa, pomnika przyrody, jest przestępstwem z art. 187 kodeksu karnego i grozi za taki czyn do dwóch lat więzienia lub grzywna. Nawet po zmianie prawa, czyli mimo lex Szyszko, wycięcie pomnika przyrody to przestępstwo. I skandal.
Inwestor tymczasem zapewnia, że nie miał ze sprawą wycięcia drzewa nic wspólnego, choć przyznaje, że zabiegał o zgodę na usunięcie leszczyny, bo rosła „na ciągu komunikacyjnym i była w złym stanie”, co potwierdzają ekspertyzy.