Biedne to Prawo i Sprawiedliwość. Ich największy wróg Angela Merkel po raz czwarty została kanclerzem Niemiec. A przecież panowie Brudziński, Błaszczak i Mularczyk byli przeciwko. Gorycz tego wyboru osładza trochę pisowskim mędrcom wejście do Bundestagu antyimigranckiej AfD. Dostali się tam – po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej – głównie dzięki głosom patriotów z NRD. Znów zapachniało reparacjami, tym razem od Polski, zwłaszcza że jeden z działaczy tej skrajnie prawicowej partii oskarża nas o wywołanie wojny w 1939 r. Hasła wyborcze Alternatywy dla Niemiec są jakby żywcem zerżnięte z naszej wyspy wolności i tolerancji – zadbać o bezpieczeństwo niemieckich rodzin i dzieci, któremu zagrażają „obcy”, skończyć z polityczną poprawnością, zabronić małżeństw homoseksualnych i gender. Wystarczy? Komu mało, niech czyta Jacka Karnowskiego: „Dobry, kilkunastoprocentowy wynik AfD oznacza – być może – początek prawdziwej demokracji u naszych zachodnich sąsiadów”.
A w naszym kurniku aż się kurzy. Szykuje się piękna masakra 65-letnich sędziów zarządzona przez 68-latka, z błogosławieństwem 72-letniego biznesmena Tadeusza Rydzyka. Zaś 7 października – święto. Milion Polaków stanie wzdłuż wszystkich granic Rzeczpospolitej i odmówi różaniec. Datę wybrano nieprzypadkowo. Tego dnia w 1571 r. chrześcijańska flota w bitwie pod Lepanto pokonała flotę turecką… Przepraszam, organizatorzy – Fundacja Solo Dios Basta – wolą ją nazywać flotą muzułmańską. To zwycięstwo, podkreślają, uratowało Europę przed islamizacją. No i jesteśmy w domu. Czeka nas kolejne wielkie przedsięwzięcie, które ma pobudzić wiernych do chrześcijańskiej nienawiści. Szczelny kordon z łańcuchem różańców na granicy ostrzeże uchodźców, że nie tędy droga.