Gen. Mieczysław Gocuł po lekturze książki Juliusza Ćwielucha przerywa milczenie
Odejście z armii gen. Mieczysława Gocuła wywołało sensację. Tym bardziej że ze stanowiskiem pożegnał się zaledwie pół roku po nominacji na drugą kadencję szefa Sztabu Generalnego. Po lekturze książki Juliusza Ćwielucha – „Generałowie” – postanowił po raz pierwszy publicznie zabrać głos. Uczynił to w formie listu otwartego. Publikujemy go w całości.
Szanowny Panie Redaktorze,
nawiązując do Pańskiej książki pt. „Generałowie”, w której porusza Pan moją „abdykację”, zachęcam Pana do kilku refleksji: gdzie wszyscy byliśmy w tamtym czasie i później, kiedy w 2013 r. dokonywano gwałtu na Siłach Zbrojnych, wprowadzając – wbrew istniejącym standardom i wszelkiej logice – trójpodział w systemie dowodzenia zhierarchizowanej struktury wojska? Gdzie były nawoływania do debaty publicznej na ten temat, wywiady z wojskowymi odnośnie do skutków wprowadzanych wówczas rozwiązań? Gdzie wreszcie była konstruktywna krytyka buty i arogancji tych, którzy wbrew głosom rozsądku dokonywali „rozbioru nerwu Wojska Polskiego”? Dzisiaj chętnie promują się osoby, które w imię swoich partykularnych interesów i chęci zrobienia kariery w wojsku za każdą cenę osobiście przyczynili się do zniszczenia jedności i spójności naszej armii. Dzisiaj osoby te występują w roli obrońców podstawowych wartości, zachęcając przy tym do czytania Konstytucji RP.
Szkoda, że osoby te nie przeczytały Konstytucji RP przed wprowadzeniem nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi, który to system tak usilnie wspierali, błądząc w meandrach zasady sztuki wojennej jednoosobowego dowodzenia, i dzisiaj wciąż próbują nas przekonać o słuszności tego systemu. Otóż rzeczą ludzką jest zbłądzić, natomiast tkwienie w błędzie jest – oględnie rzecz ujmując – arogancją.