Dusimy się, ale postrzelamy
200 mln na czyste powietrze, 2,6 mld na strzelnice. Tak PiS walczy ze smogiem
Właśnie mija 10 miesięcy od hucznej zapowiedzi programu Czyste powietrze, który miał doprowadzić do rozwiązania problemu smogu. Niestety, wyniki prac „dobrej zmiany” są równie kiepskie jak jakość powietrza w naszym kraju. Z 14 przedstawionych w programie punktów tylko jeden (realizowane przez Ministerstwo Rozwoju wdrożenie standardów emisyjnych dla kotłów) jest zaawansowany. Wiele wskazuje też na to, że nie tylko ten, ale i przyszłe sezony grzewcze spędzimy pod hasłem smogu.
Jak wyliczył Polski Alarm Smogowy, w budżecie na 2018 r. zarezerwowano 200 mln zł na walkę z zanieczyszczonym powietrzem. Dużo? Porównajmy z wydatkami na program Strzelnica w każdym powiecie. Jak poinformował na Twitterze wiceszef MON Michał Dworczyk pieniądze na to już zabezpieczono. Szacuje się, że flagowy program resortu Antoniego Macierewicza będzie kosztował Skarb Państwa aż 2,6 mld zł. Rząd PiS na czyste powietrze wyda mniej niż 8 proc. tego, co na dostępne dla każdego strzelanie.
Tymczasem jakość powietrza w Polsce należy do najgorszych w Unii Europejskiej. Według danych Europejskiej Agencji Środowiska zanieczyszczone powietrze przyczynia się do 43 tys. zgonów rocznie. Dla porównania w wypadkach drogowych ginie ok. 3300 osób. Jedynym powodem, dla którego w Polsce w sezonie grzewczym nie ma permanentnych alarmów smogowych, jest fakt, że Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wydaje stosowne oświadczenie dopiero, kiedy stężenie substancji szkodliwych sześciokrotnie przekroczy ustalone przez UE normy.
Efekt? Wychodząc na dwugodzinny spacer po Krakowie, wdychamy ilość rakotwórczego benzo(a)pirenu równą wypaleniu 10 papierosów. Spacer w Łodzi to 8 papierosów. W Warszawie 3,5. W ciągu roku daje to nawet 3700 papierosów rocznie. A benzo(a)piren nie jest jedyną szkodliwą substancją, którą mieszkańcy polskich miast bezwiednie wdychają.