Kraj

Pani z telewizji

Danuta Dunin-Holecka: ulubiona prezenterka telewizyjna PiS

Danuta Dunin-Holecka Danuta Dunin-Holecka Mieczysław Włodarski/Reporter, Getty Images, montaż Polityka
Ci, którzy znają Danutę Dunin-Holecką, mówią, że świeci odbitym światłem PiS i zawsze bardzo jej zależało, by błyszczeć w głównym wydaniu „Wiadomości”.
Pytana, czy czegoś w życiu żałuje, zastanawia się, czy nie pracowała zbyt intensywnie, a tym samym nie poświęcała synom zbyt mało czasu.Ireneusz Sobieszczuk, Jan Bogacz/TVP/Forum Pytana, czy czegoś w życiu żałuje, zastanawia się, czy nie pracowała zbyt intensywnie, a tym samym nie poświęcała synom zbyt mało czasu.
Dunin-Holecka (razem z Anną Popek i Przemysławem Babiarzem) witała nowego szefa TVP na specjalnej konferencji przy Woronicza.Adam Chełstowski/Forum Dunin-Holecka (razem z Anną Popek i Przemysławem Babiarzem) witała nowego szefa TVP na specjalnej konferencji przy Woronicza.

Artykuł w wersji audio

PiS już oficjalnie włączył Danutę Dunin-Holecką do delegacji rządu i PiS, a było to podczas uroczystego koncertu z okazji jubileuszu urodzin Jana Pietrzaka. Do tego tweetu na partyjnym profilu dołączono zdjęcie delegacji. W drugim rzędzie, tuż za prezesem Kaczyńskim, obok rzecznika rządu stała uśmiechnięta Dunin-Holecka, w stroju w kolorach polskiej flagi. Nie był to pierwszy raz, kiedy wystąpiła w barwach narodowych, wcześniej – już na premierze filmu „Smoleńsk” – jej sukienkę zdobiła biało-czerwona szachownica. Teraz w każdym tygodniu główna prowadząca „Wiadomości” potwierdza swoją przynależność do biało-czerwonej drużyny Jarosława Kaczyńskiego. Pobiera za to 40 tys. zł prezenterskiego wynagrodzenia.

Oddana żona

Gdy w domu Danuty Dunin-Holeckiej (dwojga nazwisk po mężu) rozlega się dźwięk porcelanowego dzwoneczka, to domownicy zbiegają się na ważną naradę. Zwierzyła się katolickiej prasie, że ten rodzinny talizman otrzymała kiedyś przed Bożym Narodzeniem od Marii Kaczyńskiej. Mówiła znajomym, że z panią Marią to można o wszystkim porozmawiać. Pierwsza dama miała jej powiedzieć, że ten dzwoneczek świetnie dyscyplinuje każdego męża. Ale – jak wyznała – niestety na Krzysztofa Dunin-Holeckiego podobno nie działa, bo on lubi chodzić własnymi drogami.

Małżeństwem są od 26 lat. Poznali się w czasie jej studiów w Szkole Głównej Handlowej. On organizował wyjazd do pracy sezonowej do Holandii. Ona pojechała zbierać warzywa, a wróciła z miłością swojego życia. Półtora roku później 23-letnia studentka została drugą żoną swojego pierwszego męża. On był już po rozwodzie, ale wiedzą o tym tylko najbliżsi, wszyscy za to mogli od niej usłyszeć, że jest przeciwniczką rozwodów.

Mąż cieszy się, że Danuta potrafi zadbać o dom. Chwali, że nikt nie ma takiej spiżarki, że „w razie wojny przeżyjemy pół roku!”. Wizytówką jej pracowitości jest zadbany ogród wokół willi na warszawskim Mokotowie. Wszystko pielęgnuje sama. Magazyn „Dobry Tydzień”, dedykowany kobietom ceniącym tradycję, wartości rodzinne i religijne, widzi ją w roli „dobrej żony i matki, która przez całe życie dba o swoich trzech mężczyzn: męża i synów bliźniaków”. Ona zwierza się, że „stara się ciągle, ale nie zawsze wszyscy razem mogliśmy usiąść przy obiedzie. Ale zawsze obiad musi być ugotowany. Moi panowie lubią konkretne mięsiwa, ryby i makarony”. Przykładna matka i żona musiała „dokształcić się z kuchni włoskiej, by wyjść poza dwa rodzaje pasty” bolognese i carbonara, choć ani razu nie była we Włoszech. Najlepiej – jak wyznała „Kurierowi tv” – relaksuje się przy gotowaniu i słucha przy tym adekwatnej do potrawy muzyki. O mężu – przedsiębiorcy, któremu dobrze idzie w interesach, ma kilka prywatnych parkingów w dobrych lokalizacjach w Warszawie – w pracy mówiła niewiele, ale dziennikarze pamiętają, że wieczorem odbierał ją samochodem z telewizji. Jak przystało na porządny dom, u Dunin-Holeckich nie ma miejsca na kłótnie i awantury. W małżeństwie „trzeba dawać z siebie jak najwięcej dobrego i nie wchodzić na odcisk drugiej osobie”, a jak się Danuta pokłóci z mężem, to „natychmiast ma kaca moralnego”.

Zaangażowana nazaretanka

Czołowa prezenterka „Wiadomości” zwierzyła się też, że udało się jej zaszczepić synom miłość do Boga. Bliźniaki wiedzą, że „wiara to wartość, coś co daje siły i z czego można być dumnym. Nawet gdyby inni uważali inaczej”. Ona też wychowywała się w rodzinie, w której tradycje religijne były pielęgnowane, chodziło się do kościoła, a w Boże Narodzenie obowiązkowo na pasterkę. Ale – jak opowiadała w 2013 r. w siedzibie episkopatu – dopiero dzięki siostrom nazaretankom odkryła prawdziwy dar wiary. Rodziców – matki nauczycielki i ojca geodety – nie było stać na posłanie córki do oddalonego o ponad 200 km od Lidzbarka Welskiego katolickiego warszawskiego liceum sióstr nazaretanek. Szkołę zatem i internat sfinansował dziadek.

Dopiero w nazarecie – jak mówi o szkole – dowiedziała się, że niekoniecznie trzeba się modlić słowami modlitwy, można też własnymi. I to działa – jak wtedy, gdy miała straszną sytuację w głównych „Wiadomościach”. Wstała rano z bólem zęba takim, że czuła, że nie wytrzyma. Na środku newsroomu nie chciała klękać do modlitwy. „Znalazłam taki boczny korytarzyk i mówię Panie Boże pomóż, bo ja tego nie przetrwam, już żadne środki ziemskie mi nie pomagają” i pomogło, ból odszedł, a powrócił, dopiero gdy żegnała się z widzami.

Uczyła się pilnie w klasie humanistycznej, ale nie miała pieniędzy na korepetycje z biologii i chemii, więc musiała porzucić marzenie o medycynie. Wybrała SGH i tam, w akademiku, odkryła „pewne ludzkie złe zachowania”, „gorszą stronę świata, której siostry nam nie pokazały”, i to był dla niej szok. Siostrom zawdzięcza, że oduczyły ją tego, co przykazała mama – że trzeba być cichutką i pokorną. „A siostry mówiły »nie«, że ma być podniesiona głowa”, że trzeba mówić, co myślisz, że życia nie wolno się bać, życie trzeba brać. „Ja nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem, gdyby nie nazaret” – mówiła w episkopacie Dunin-Holecka. Żałuje, że jej synowie nie mieli takiego szczęścia jak ona i musieli chodzić do normalnej szkoły.

Pytana, czy czegoś w życiu żałuje, zastanawia się, czy nie pracowała zbyt intensywnie, a tym samym nie poświęcała synom zbyt mało czasu. „Na szczęście oni od razu mnie uspokajają, że to nieprawda. Ale mimo wszystko…”. Jeden z bliźniaków, Julian, niedawno przyprawił ją o ból głowy. „Wiadomości” prześwietlały protestujących lekarzy rezydentów, wypominając im zagraniczne podróże, które były wyjazdami na misje medyczne. Julian (studiuje medycynę, podobnie jak brat) otwarcie stanął po stronie kolegów po fachu, publikując na swoim Facebooku hasło „Popieram protest głodowy medyków”. Matka tak wprowadzała widzów „Wiadomości” w temat: „Protest bardzo szybko przybrał charakter polityczny z udziałem tych samych twarzy doskonale znanych z marszów KOD i protestów totalnej opozycji”. Stefana, starszego o dwie minuty, chwali, że jest bardzo pracowity i solidny, a młodszy, „dopiero jak ma nóż na gardle, to zakasuje rękawy”.

Matka starała się im przekazać przede wszystkim, by mówić prawdę, niezależnie od okoliczności i konsekwencji. Tego samego nauczyła ją jej matka, która tłumaczyła czteroletniej Danusi, że „gdy się kłamie, to na serduszku robi się wielka plama, której nie można niczym wytrzeć”. Ale Julian ma inną, swoją, prawdę o proteście medyków, a Stefan swoją, polityczną. Inne prawdy niż te, które przekazuje widzom TVPiS mama. Stefan – czego też można dowiedzieć się z jego konta na Facebooku – popiera partię Janusza Korwin-Mikkego, w wyborach głosował na Przemysława Wiplera i udostępnił spot wyborczy partii KORWiN „minuta PO-PiSu” o nieudolności obu tych partii, a także zdjęcie Korwin-Mikkego opatrzone tekstem, że „idzie masakrować lewaków”.

Był 1992 r., kiedy Dunin-Holecka usłyszała w telewizji, że poszukują prezenterów programów informacyjnych. Ona, z wykształceniem ekonomicznym, akurat szukała pracy i już prawie miała ją dostać na Giełdzie Papierów Wartościowych. Na studiach zarabiała jako krupierka w warszawskim kasynie. W tajemnicy przed mężem zgłosiła się do TVP i przeszła sito eliminacji. Debiutancki temat, który zrobiła, był o kolorach pitów. Telewizja to była jej pierwsza poważna praca i już nie wyobrażała sobie życia poza nią, więc nie zrażała się, gdy kolejni dyrektorzy przesuwali ją między antenami. Choć na niższe pozycje przechodziła z urażoną ambicją, bo uważała, że jak nikt nadaje się do prowadzenia sztandarowego programu informacyjnego TVP.

Niedoceniona prezenterka

Pierwszy raz przywitała się z widzami „Wiadomości” w 1997 r., utrzymała się tu kilka miesięcy, by powrócić po 6 latach, ale też tylko na niespełna rok. Kolejną szansę, znów na kilka miesięcy, dostała od nowego szefa „Wiadomości” Jacka Karnowskiego w 2010 r., ale jego następczyni Małgorzata Wyszyńska znów odesłała ją do TVP Info. Po swoje przyszła, kiedy prezesem TVP został Jacek Kurski. Dunin-Holecka (razem z Anną Popek i Przemysławem Babiarzem) witała nowego szefa na specjalnej konferencji przy Woronicza.

Dlaczego tak często odsyłano ją z „Wiadomości”? – pytamy jej dawnego szefa, który też nie widział dla niej miejsca w programach informacyjnych TVP. – Szczerze, ale boleśnie? Bo nam zależało na robieniu nowoczesnej telewizji, chcieliśmy nadać jej TVN-owski sznyt, do rozmów z politykami potrzebowaliśmy dziennikarzy z publicystycznym zacięciem, a nie tylko czytaczy. Ciocia Danusia [tak o niej mówią w TVP – red.] kompletnie do tego nie pasowała, jest zbyt przaśna – opowiada, zastrzegając anonimowość. Dodaje, że nie chciała przyjąć do wiadomości, że już kilka lat temu trzeba było robić inną, bardziej nowoczesną telewizję. Danuta uważała się za gwiazdę i nie chciała się uczyć. Ktoś ironizuje, że jak na gwiazdę przystało, wchodziła rano do pracy głośnym krokiem z dwiema reklamówkami butów, bo nie wiadomo, które będą jej pasowały do stroju.

Dopytujemy innego byłego szefa Dunin-Holeckiej, że może z tymi przesunięciami to chodziło też o jej poglądy, które w pełnej krasie ujawniły się po przejęciu telewizji przez PiS po ostatnich wyborach. – Wiedziałem, że prezentuje prawicowy skręt, ale proszę mi wierzyć, że właściwie politycy każdej opcji lubili przychodzić do niej do studia, od prawa do lewa, bo po pierwsze, ona ma bardzo ciepłą osobowość, a po drugie i ważniejsze, oni wiedzieli, że to będzie dla nich komfortowa rozmowa, że nie padną żadne trudne pytania. Ja inaczej widzę rolę dziennikarza. Ktoś przy pl. Powstańców Warszawy wspomina, że kiedy Tomasz Sandak, szef nowo powstałej Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, zdecydował w 2013 r. o przeniesieniu Dunin-Holeckiej z anteny TVP Info na stanowisko wydawcy, wstawił się za nią Leszek Miller. Ostatecznie wychodziła sobie u Mariana Zalewskiego, człowieka z nadania PSL, odpowiedzialnego za telewizję regionalną, prowadzenie programów w TVP3 („Echa dnia” i „Dziennik Regionów”). To ją bolało, bo uważała, że jest poniżej jej możliwości. Zawsze miała parcie na szkło, a praca na zapleczu jej nie interesowała. Choć umiała sobie ułożyć relacje z politykami wszelkiej maści, najpewniej czuje się, kiedy stery w TVP dzierży PiS. Piotr Maślak, dziś dziennikarz TOK FM (przez kilka lat, do czasu „dobrej zmiany”, związany z TVP), wspomina krótką rozmowę z Dunin-Holecką, kiedy po dwóch latach ostatnich rządów PO sondaże zaczęły być bardziej łaskawe dla PiS. – Dowiedziałem się o tych sondażach od Danusi na fotelu u telewizyjnych fryzjerów, bo ja nie patrzyłem na moją pracę w telewizji przez pryzmat sondaży partyjnych. Ona powiedziała coś bardzo zaskakującego, a mniej więcej było to pytanie, czy już szukam sobie nowej pracy, bo widzę przecież, co się dzieje – opowiada. I dodaje, że perspektywa obecności bądź nie na antenie mocno łączyła się Dunin-Holeckiej z tym, która partia rządzi.

Ulubienica prezesa

– Ciocia Danusia czuje się teraz w TVP jak pączek w maśle i wcale nie nawiązuję do tego, że prezes z „Ucha prezesa” mówił do Jacka Kurskiego cytując że ma powiedzieć temu pulpetowi z „Wiadomości”, że jak nie schudnie, to ją zwolni. Ona skutecznie potrafi zawalczyć o swoje, jak o wywiad z Kaczyńskim czy z Dudą – opowiada osoba wciąż związana z TVP. Zresztą podobno nawet się za tego pulpeta nie obraziła, ale potraktowała jako nobilitację, że została uznana za ważną. Obruszyła się za to, kiedy nie dano jej poprowadzić gali na Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdroju. O ten słynny już ostatni wywiad, w którym składała prezesowi PiS laurki, też zawalczyła skutecznie. Tego dnia w grafiku był wpisany Michał Adamczyk, ale Dunin-Holecka nie chciała oddać pola i grafik zmieniono. Kiedyś podobno interweniowała u Andrzeja Dudy, z którym łączą ją serdeczne relacje, by na wywiady przychodził tylko do niej. Diana Nowek, psycholog, ekspertka ds. mowy ciała, która zajmuje się badaniem mikroekspresji, analizuje rozmowy Dunin-Holeckiej: – Pani redaktor trudno jest utrzymać dziennikarską pokerową twarz, a tym samym być obiektywną dla odbiorcy. Gdy jest mowa o opozycji, często pokazywanymi emocjami są dezaprobata, pogarda lub awersja. Analizując nagrania, łatwo zaobserwować, że największą sympatią obdarzany jest Jarosław Kaczyński. Jej głos staje się cieplejszy i bardziej miękki, a pytania zadawane są z uśmiechem. Nawet oczy pozostają uśmiechnięte przez większość wywiadu. Emocje, które jej towarzyszą, wskazują na głęboki podziw i szacunek, wręcz próbę obrony prezesa przed negatywnymi opiniami, np. gdy nie chce dosłownie podać, co zagraniczne media pisały o Marszu Niepodległości. Dodaje, że widzi tu ciekawą mieszankę emocji, jaką jest radość z bliskości uwielbianej osoby, podziw dla jej dokonań oraz strach przed jej zranieniem (lub wybuchem złości), może to trochę przypominać zachowanie zakochanej kobiety lub pełne oddanie dla władzy i charyzmy wodza.

Komfortowo czują się też goście Dunin-Holeckiej w programie „Oczy w oczy” w TV Polonia. „To nie ja przeprowadzam świetne wywiady, ale to są świetni goście. Z tymi gośćmi to czysta przyjemność (…) ja tylko kieruję, kiedy zaczynamy, a kiedy kończymy” – mówiła dziennikarce MTV24. Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego witała: „Przeciwników pokonuje siłą spokoju i wręcz nadludzką cierpliwością”; Beatę Szydło: „Jeśli chodzi o problemy, to woli je rozwiązywać, niż popadać w kłótnie i spory”; senator PiS Annę Anders: „Dziś porozmawiam z osobą niezwykle otwartą, życzliwą, piękną, o nienagannych manierach”; o ministrze zdrowia Konstantym Radziwille: „Nasz dzisiejszy gość to prawdziwy książę”; i wreszcie o Mariuszu Błaszczaku: „Człowiek niezwykle uprzejmy i opanowany”. Jej uprzejmość, przez niektórych nazywana brakiem profesjonalizmu, ostatnio zirytowała nawet wydawcę. – Ona ma taki zwyczaj mówić do polityków „chciałabym zapytać” i wydawca już tego nie wytrzymał i krzyknął: „Danusia, ty się nie bój, ty pytaj!” – opowiada osoba z TVP.

Kiedy pytamy osoby dobrze zorientowane w newsroomie „Wiadomości” o trzech prowadzących, mówią, że Michał Adamczyk ułoży się z każdą władzą, byleby błyszczeć na ekranie za dobre pieniądze na koncie (teraz za 40 tys. zł pensji). – To był dla mnie szok, co się z nim stało, on nie ma prawa nazywać się dziennikarzem, i trudno mi to mówić, bo naprawdę byliśmy dobrymi kumplami – opowiada jedna z nich. Dodaje, że to typ Ewy Bugały, która dla telewizyjnej sławy i pieniędzy zrobi prawie wszystko. A Krzysztof Ziemiec? – On ma prawicowe poglądy i rodzinę na utrzymaniu. On cierpi najbardziej, bo jemu ten typ dziennikarstwa nie bardzo odpowiada. Cóż, widocznie uznał, że nie ma wyjścia, i trwa. O Dunin-Holeckiej prawie wszyscy nasi rozmówcy mówią to samo: że zawsze marzyła o byciu pierwszą gwiazdą „Wiadomości” i że jest autentyczna w swoim politycznym zaangażowaniu, bo myśli tak jak PiS. Nie pracuje dla pieniędzy, bo mąż i tak zarabia więcej od niej, więc nie o byt rodziny jej chodzi. Przez dwa lata TVP pod obecnymi rządami publika „Wiadomości” spadła z 3,4 mln we wrześniu 2015 r. do 2 mln obecnie. Ale dopóki przy Woronicza trwać będzie PiS, to Dunin-Holecka będzie spełniać swoje marzenie, choć jakoś słabo się to ma do tego, co mówiła w katolickim tygodniku: „Najbardziej cenię w życiu prawdę i odwagę”.

Polityka 48.2017 (3138) z dnia 28.11.2017; Polityka; s. 21
Oryginalny tytuł tekstu: "Pani z telewizji"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną