Juliusz Ćwieluch: – Zagadka z cytatem: „Mam nadzieję, że pisząc to wszystko publicznie, nie zepsuję szans jakiemuś przyszłemu pokoleniu w jakimś przyszłym stanie wojennym. TFUUU! Muszę wypluć te słowa, ale nic takiego na pewno się nie wydarzy!”. Kto to napisał?
Chris Niedenthal: – Chyba nie ja?
Niestety, nie zaliczył pan egzaminu z autobiografii. Chris Niedenthal, „Zawód: fotograf”, strona 216. Premiera książki 2011 r.
Okazuje się, że sześć lat w młodej demokracji to jednak szmat czasu. Pisząc te słowa, byłem przekonany, że powtórka z historii nam nie grozi. Dziś już nie jestem tego taki pewny. Myślę, że Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego ludziom tak się spodobała władza, że drugi raz już jej nie oddadzą. Pewnie wielu osobom rozwiązanie siłowe wydaje się tak samo nierealne jak mnie sześć lat temu, bo inaczej nie mogę sobie wytłumaczyć tej bierności, kiedy PiS zawłaszcza im państwo.
Może nie czuli, że to państwo jest ich, więc aż tak ich to nie boli.
Samego mnie denerwowało, gdy poprzednia władza ciągle mówiła, że czegoś się nie da zrobić. Miasta przypominają wizualnie śmietnik, bo każdy wiesza reklamy, gdzie mu się żywnie podoba. Platforma rozpoczęła z tym walkę. Powstała ustawa. Przegłosowali ją i jest, jak było. A ci mówią, że da się zrobić wszystko.
Da się?
Czy w służbie zdrowia się poprawiło? Albo armia jest lepsza po wyrzuceniu wszystkich najważniejszych generałów? Kto się tym interesuje, wie, jak jest. Ci, którzy są bierni, wiedzą tylko, że co miesiąc wpada im na konto 500 zł na dziecko, więc nie ma co narzekać, bo wcześniej nie dawali.
Wydaje mi się, że przez ostatnie 27 lat Polacy nie zdążyli polubić własnego państwa, dlatego trochę im nie zależy, że właśnie jest niszczone.