Nowy Sącz to matecznik PiS, gdzie – jak mówi polityk PO – „poparcie dla partii Kaczyńskiego jest dramatycznie wysokie”. To tu Andrzej Duda zdobył rekordowe w skali kraju 84 proc. głosów, w ostatnich wyborach PiS zgarnął 8 na 10 mandatów, a senator Stanisław Kogut najlepszy procentowy wynik ze wszystkich kandydatów do Senatu. W 2009 r. Lech Kaczyński został honorowym obywatelem tego miasta – to jako poseł z Nowego Sącza pierwszy raz w 1991 r. zasiadł w parlamencie. I to właśnie w tym regionie pisowiec z pisowcem nie rozmawia. Jedni cieszą się z zarzutów korupcyjnych, które w styczniu usłyszał Stanisław Kogut, inni stają za nim murem.
Jak poważna to wojna w partyjnej rodzinie, okazało się w 2016 r., kiedy Jarosław Kaczyński postanowił, że Kogut nie będzie już pełnomocnikiem partii w okręgu nowosądeckim. Na szefa struktur (jako następcę Mularczyka) namaścił go pięć lat wcześniej w 2011 r., kiedy – jak mówił Kogut – „superzdrajcy z Solidarnej Polski opuścili PiS”. Ale łaskawość Kaczyńskiego odwróciła się od Koguta i na jego miejsce wskazał wiceministra finansów Wiesława Janczyka. Polecił go Joachim Brudziński, wtedy jeszcze szef komitetu wykonawczego, który wychował się na Sądecczyźnie. Dlaczego prezes postawił krzyżyk na Królu Południa, jak niektórzy tytułują senatora? – Jacyś „życzliwi” donieśli na Nowogrodzką, że w Fundacji Koguta dochodzi do przekrętów. I jestem pewien, że gdyby senator nie podburzał delegatów, aby głosowali przeciwko Janczykowi, to donosy spoczęłyby na dnie szuflady w biurku prezesa – słyszymy w Nowym Sączu.
Sędzia kalosz
We wszystkich 42 okręgach w wyborach na szefów struktur w cuglach wygrywali kandydaci wskazani przez prezesa, ale na Sądecczyźnie działacze wykręcili Kaczyńskiemu numer i nominata nie poparli.