Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Contra physicos

Skoro już raz mi powiedzieli, że nie jestem pępkiem świata, a wszechświat to kamieni kupa, to cóż mnie on więcej obchodzi?

Do kogo pójdziemy, aby dowiedzieć się, skąd wziął się świat? Przecież nie do rabina! Pójdziemy do fizyka. On to poznał tajemnicę Początku. Powiada, żeśmy ledwie pyłkiem w niezmierzonym kosmosie, bez początku ani końca. Że wszystko, z czasem i przestrzenią, „zaczęło się” od Wielkiego Bum, a potem było już tylko gorzej – gazy, mgławice, galaktyki, supernowe i czarne dziury… A pędzi to jak oszalałe, wydzierając nicości 13,5 mld lat świetlnych. Do tego materia ciemna i antymateria. I być może nieprzeliczone „inne wszechświaty”, do których przechodzi się przez czarne tunele w czarnych dziurach. Gwiaździska wielkie jak cały Układ Słoneczny wybuchają, tryliony ziemiopodobnych planet szaleją, bozony buzują, odziaływania, silne i słabe, oddziałują, a grawitacja się, skubana, kwantuje. Przestrzeń się zakrzywia, czas płynie tak i siak, fale się uginają, reakcje jądrowe reagują, a tło promieniuje, promieniuje. Żyć, nie umierać!

Bardzo mi miło, że tak dużo wiem. Tylko nie mogę spamiętać, czy tych galaktyk to jest trylion czy może kwadrylion, a w każdej gwiazdek raczej bilion czy może sto miliardów. Bo mi to dziwnie jakoś obojętne. Co z tego, że sekstylion czegoś tam? Skoro już raz mi powiedzieli, że nie jestem pępkiem świata, a wszechświat to kamieni kupa, to cóż mnie on więcej obchodzi? Duch się z tego wszystkiego i tak wyprowadził. Przyszło mu zamieszkać w zwierzęcych mózgach na kwintylionach planet z płynącą wodą. Reszta już tylko „podlega prawom przyrody”. A jako że słońca i komety wyglądają na zbyt głupie, by same te prawa miały dyktować, to pewnie jest jakiś Wielki Duch, co je wymyślił. Dlatego fizyk może prosto z instytutu udać się do kościoła. Już Kant go uspokoił, że można, a Jan Paweł II potwierdził.

Och, nie żebym nie doceniał fizyki i nie rozumiał, że nic nie rozumiem!

Polityka 17/18.2018 (3158) z dnia 24.04.2018; Felietony; s. 144
Reklama