Komplet pamiątek po pierwszym locie Polaka w kosmos cztery lata temu został wypożyczony na wystawę czasową do Sieradza z umową na rok. Okazuje się, że kapsule lądowniczej statku Sojuz 30 łatwiej było wrócić z kosmosu niż z Sieradza. Muzeum Wojska Polskiego robi, co może, żeby nie odebrać swoich cennych eksponatów. – Nasze muzeum co roku przedłużało umowę użyczenia. Obecna obowiązuje do końca 2018 r. Ale kolejnych już nie będzie, ponieważ wydaje się nam, że wszyscy chętni już z pewnością odwiedzili wystawę – mówi Piotr Gutbier, dyrektor Muzeum Okręgowego w Sieradzu.
W ten sposób Muzeum Wojska Polskiego ma pretekst, żeby nie świętować 40. rocznicy lotu Polaka w kosmos 5 lipca 1978 r. Sprawa jest polityczna. Nie dość, że lot był organizowany przez Związek Radziecki, to generał Mirosław Hermaszewski został później jednym z członków Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która wprowadziła stan wojenny w Polsce.
Generał Hermaszewski, który nazywa siebie kosmicznym jedynakiem, o całej sytuacji mówi nie bez goryczy. – Skoro to taki wstydliwy eksponat, to ja bardzo chętnie go przyjmę. Tym bardziej że wśród pamiątek jest lalka, którą dostałem od córki na czas lotu – mówi generał Hermaszewski. Na wystawie w Sieradzu oglądać można nie tylko kapsułę lądowniczą i lalkę kosmonauty, ale również jego skafander i serię puszek po konserwach mięsnych, którymi żywili się kosmonauci w czasie trwającego prawie osiem dni lotu.