Futbol jest logiczny. Reprezentacja Polski, którą selekcjoner Adam Nawałka oparł na zawodnikach mających ostatnio w swoich klubach raczej sporadyczny kontakt z boiskiem, odpadła z mundialu już po dwóch meczach grupowych, prezentując futbol na poziomie poniżej wszelkiej krytyki. Obecność w składzie napastnika światowej klasy Roberta Lewandowskiego, dającego ostatnio odczuć, że jest za wielki na Bayern Monachium, niczego nie zmieniła – dostosował się do miernego poziomu kolegów.
Przedmundialowe przygotowania odbywały się pod hasłem: tajne przez poufne. Zamykane treningi, boisko szczelnie opatulone płachtami uniemożliwiającymi podglądactwo, obsesja trenera Nawałki na punkcie katastrofalnego w skutkach wycieku informacji, tony banału na konferencjach prasowych. Okazało się, że elementem zaskoczenia miało być prowadzenie gry, do czego Nawałka nie ma piłkarzy, z powodu ich licznych deficytów w technice. Wyszło, jak wyszło: najbardziej tajny plan zaskoczył samych wykonawców.