Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wolni i smutni

Społeczeństwa nasyciły się wolnością i nie postrzegają już sensu i celu swojego istnienia w jej zdobywaniu i umacnianiu.

Kończy się nasz świat. Świat zwany nowoczesnym, który zastąpił uniwersum średniowiecza. Ależ długo wychodziliśmy z feudalno-teokratycznej matni! Nic dziwnego, skoro tkwiliśmy w niej przez ponad tysiąc lat, a jeśli policzyć razem z dawniejszymi imperiami niewolniczymi, to kilka tysięcy… Najpierw przyszła reformacja i kultura odrodzenia, rozwinęły się miasta i mieszczaństwo. Potem państwa narodowe, absolutyzm, oświecenie, rewolucja francuska, republiki konstytucyjne, demokracja, zniesienie niewolnictwa i dyskryminacji rasowej, równouprawnienie kobiet... Wszystkie te wyzwoleńcze przemiany mieszczą się w ogólnej kategorii emancypacji. Emancypacja była religijna, narodowa, klasowa, a potem przyszła emancypacja kobiet i mniejszości…

W warunkach liberalnej demokracji, emancypacja sięgnęła człowieka pojedynczego. Oto bowiem z umysłów filozofów narodził się „człowiek” – wolna jednostka, będąca syntezą osoby prywatnej, obywatela i wszelkich tożsamości, które dobrowolnie przyjmuje. „Człowiek” jest prywatny i autonomiczny, sam decyduje, kim chce być i co chce robić. Może wybierać, ale w zamian za to wszystkie jego więzi z innymi też są dobrowolne, czyli oparte na umowie. Jest zdany na siebie – zawsze może odejść, ale też zawsze może zostać porzucony. Nie wszystkim to odpowiada.

Społeczeństwa nasyciły się wolnością i nie postrzegają już sensu i celu swojego istnienia w jej zdobywaniu i umacnianiu. Mają po dziurki w nosie praw człowieka, suwerenności, praw politycznych i obywatelskich, a nawet swobód osobistych. Wzniosłe ideały konstytucyjne, narodowo-wyzwoleńcze, a nawet uniwersalistyczne, na czele z pokojem światowym i powszechną demokracją, przestały nadawać sens życiu elit, nie mówiąc już o masach. Nadszedł czas, gdy musimy nauczyć się żyć z wolnością, a nie tylko o nią walczyć.

Polityka 28.2018 (3168) z dnia 10.07.2018; Felietony; s. 88
Reklama