Konstytucja czy Ewangelia?
Dr. hab. Paweł Borecki o stosunkach na linii państwo-Kościół
JOANNA PODGÓRSKA: – „Bardzo boleśnie powróciły ostatnio wypowiedzi, że w Polsce rządzi konstytucja, a nie Ewangelia” – jak te słowa abp. Wacława Depo brzmią w uszach prawnika?
PAWEŁ BORECKI: – Można je rozpatrywać na kilku płaszczyznach.
Po pierwsze, jako przejaw odwiecznego sporu między systemem prawa stanowionego, którego zwieńczeniem jest konstytucja, a systemem norm religijnych. W państwach demokratycznych, w euroatlantyckiej kulturze prawnej powszechnie przyjęte jest, że w przypadku sprzeczności między prawem stanowionym a normami religijnymi, pierwszeństwo daje się normom prawa stanowionego, z konstytucją na czele.
Po drugie, można te słowa rozpatrywać w kategoriach sporu, jaki toczył się ponad 20 lat temu przy finalizacji prac nad obecną konstytucją. Strona solidarnościowo-kościelna domagała się zapisu, że choć konstytucja jest najwyższym aktem prawnym, ale prawa stanowionego, nad którym jest jakieś prawo ponadkonstytucyjne, mogące normy konstytucyjne uchylać. Pojawiło się wówczas logiczne pytanie: kto miałby decydować o treści norm ponadkonstytucyjnych? Oczywiście autorytety religijne, czyli de facto hierarchia katolicka.
Po trzecie wreszcie, te słowa mogą być przejawem żalu czy zazdrości, że akt prawa stanowionego – konstytucja, pozbawiona sankcji religijnej, stała się w ostatnim czasie wartością dla bardzo szerokich kręgów społeczeństwa. Dowiodły tego masowe demonstracje przy okazji prac nad tzw. reformą sądownictwa, gdy przed Pałacem Prezydenckim czy siedzibą sądów stanęły dziesiątki tysięcy ludzi i skandowały: konstytucja, konstytucja! Ostatnio jesteśmy świadkami akcji ubierania pomników w koszulki z tym napisem. Okazało się, że akt normatywny stał się dla milionów Polaków czymś szczególnie wartościowym, co zdaje się konkurować z Ewangelią; tak chyba odbiera to abp Depo.