Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sodomici wszystkich krajów

Opozycja totalna w Polsce zaciera ręce z powodu napiętych stosunków z Sodomą.

Widmo krąży po Polsce – widmo sodomii. Jak informuje korespondent PAP w Sodomie, wypowiedź polskiego ministra obrony i magistra nauk historycznych Mariusza Błaszczaka, który określił Paradę Równości w Poznaniu jako „paradę sodomitów”, została bardzo źle przyjęta w tamtejszych kręgach miarodajnych. Sodoma i Gomora uparcie walczą ze swoim negatywnym wizerunkiem celowo kolportowanym za granicą. Wprowadziły już nawet karę obcięcia języka za głoszenie, jakoby oba miasta słynęły z zepsucia, wyuzdania, perwersji i niegościnności, za co spotkała je surowa kara boska.

Sodomici poczuli się wręcz dotknięci słowami polskiego ministra i to nie w taki sposób, w jaki lubią być dotykani. Owszem, sodomita lubi być dotykany (i to jak!), ale bardziej subtelnie, niż to robi minister. Podkreśla się, że Błaszczak jest zaufanym prezesa Kaczyńskiego, znanego z miłości do zwierząt, zwłaszcza futerkowych. Skąd więc taka niechęć polskiego ministra do zoofilii, która stanowi ważną część sodomii, najwyższą formę zbliżenia człowieka i zwierzęcia?

– Tutejsze władze są przewrażliwione na punkcie wizerunku Sodomy jako ważnego ośrodka, położonego strategicznie w samym sercu Bliskiego Wschodu, w dolinie Jordanu, i unikalnej oferty turystycznej miasta – donosi PAP. Spragniony rozrywek turysta znajdzie tu wszystko – homoseksualizm, kazirodztwo (biuro podróży Fuj oferuje przyjazdy całymi rodzinami), zoofilię, bestialstwo, sadyzm, kobiety nieczyste, szukające grzechu w okresie menstruacji. „You name it – we f… it” – brzmi slogan agencji turystycznej.

Opozycja totalna w Polsce zaciera ręce z powodu napiętych stosunków z Sodomą. Rzecznik rządu polskiego powiedziała, że minister użył słowa „sodomici”, nie mając nikogo ani niczego konkretnego na myśli. – Minister nie ma nigdy nic na myśli – ripostuje lider opozycji totalnej. Zapytana, czy minister zgadza się z prawem Mojżeszowym, które przewidywało karę śmierci dla człowieka i zwierzęcia, jeśli miało miejsce przekazanie nasienia, rzecznik odpowiedziała, że spraw prywatnych nie komentuje. „Polki i Polacy wysoko cenią sodomitów. Nasza przyjaźń oparta jest na twardym fundamencie” – deklamowała. Przeciwnicy rządu – dodała – zamiast skorzystać z prawa do milczenia, usiłują bezskutecznie podważyć kompetencje ministra obrony. – Minister nie miał niczego konkretnego na myśli – powtórzył rzecznik prezydenta Dudy, zwany „Łapą”.

Media antysodomickie usiłują tłumaczyć wypowiedź Błaszczaka jego krótkim stażem jako ministra obrony. Na swoim poprzednim stanowisku, jako minister spraw wewnętrznych, Błaszczak utrzymywał, że Polska jest już krajem bezpiecznym dla ludzi i dla zwierząt, wolnym od zboczeńców, jakich pełno było przez poprzednich 8 lat. Sodomici mieli już podobno być odsunięci od władzy przez suwerena, a tymczasem na demonstracji w Poznaniu pojawiło się ich 5 tys., ale to wąski margines. „Zapraszamy turystów i zwierzęta, zapraszamy wszystkich oprócz uchodźców” – usiłował ratować sytuację minister Błaszczak.

Słowa ministra obrony godzą w tradycyjną przyjaźń z Polską – pisze „Głos Sodomity”. Przyczyną napiętych stosunków jest niezrozumienie przez Polaków, na czym polega grzech sodomii – czytamy. Jest to przede wszystkim grzech niegościnności, a nie seks. Sodomici nie chcą obcych w swoim mieście, lubią dokazywać aż do przesady, ale w swoim gronie. Obcym mówią „nie” i za to Jahwe ich pokarał.

Bywało, że godzili się na wpuszczenie wędrowców za mury miasta, ale tylko po to, „żeby poswawolić” – wyjaśnia jeden z nich. Ofiarowali nawet przybyszom córki Lota, ci jednak nie przyjmowali ofiary, czym wzbudzali gniew sodomitów, którzy mają swoją godność. Czując się urażeni, postanowili intruzów zgwałcić, przez co stali się symbolem zła, przede wszystkim niegościnności, tak, niegościnności, za co spotkała ich ze strony niebios zasłużona kara – deszcz siarki, ogień, sól i dym.

W kołach politycznych Sodomy mówi się, że właśnie ta niegościnność łączy Sodomę z Warszawą, która mówi „nie” uchodźcom, jacy niechybnie zaczęliby swawolić na różne sposoby w niewinnej Polsce. Atutem Sodomy i Gomory dla Polski jest strategiczne połączenie obu miast nad Morzem Martwym, dzięki czemu Trójmorze można by przekształcić w Czwórmorze.

W Warszawie podkreśla się, że jedyny uczciwy w Sodomie był bratanek Abrahama, który nazywał się Lot, i to od niego pochodzi nazwa polskich linii lotniczych. „Zbudujemy największy hub na Morzu Martwym. Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Ożywimy Morze Martwe” – powiedział znany wizjoner polski premier. – Berlin, Paryż, Bruksela, Moskwa, jeszcze tylko Sodoma nam potrzebna – sączy jad opozycja totalna.

Konflikt Sodoma–Warszawa stał się głośny i szkodliwy dla Polski. Dlatego dyplomacja polska stawała na głowie, żeby uchronić kraj przed tak zwanym efektem Błaszczaka. Sodomici wszystkich krajów, działając świadomie i w porozumieniu, zaczęli jątrzyć przeciwko Polsce, groziła nam nawet izolacja. W wyniku dyskretnych działań agencji wywiadu Sodomy i Warszawy przedstawiciele obu stron spotkali się w Bejrucie w celu przygotowania wspólnej deklaracji.

„Całkowicie bezpodstawne są sugestie, jakoby Sodoma i Gomora były synonimem zła. Podobnie Warszawa jest wyłącznie synonimem dobra” – czytamy w deklaracji. – „Obie strony potępiają homoseksualizm, zoofilię, obżarstwo, kazirodztwo oraz niegościnność. Żadne z nas nie będzie folwarkiem zboczeńców, którzy usiłują narzucić nam swoją wolę” – podsumował minister. Rządowy wierszokleta, autor rymowanych przekazów dnia, dodaje otuchy: „Berlin i Sodoma – wygramy z obydwoma!”.

Polityka 34.2018 (3174) z dnia 21.08.2018; Felietony; s. 86
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną