Kraj

Z ostatniej strony

Polityka i obyczaje

Polityka

Poważnie o defiladzie napisał Roman Kurkiewicz w „Przeglądzie”: „Defilada jest festynem, publicznym kłamstwem i tak naprawdę drwiną z armii i żołnierzy. (...) Tego typu defilada jest nie tylko groteskowa, ona jest groźna naprawdę. A to dlatego, że trwa wojna – realna i zabójcza. Ta wojna dopiero się rozkręca, jest nastawiona na długie, bezlitosne trwanie i oddziaływanie, nie śpieszy się, nie potrzebuje blitzkriegu. To wojna zmian klimatycznych, które zaczynamy odczuwać na własnej skórze, które sieją spustoszenie, pożogę i śmierć. Ale na tę wojnę nie da się wysłać niemieckich czołgów z demobilu (...)”.

Komentator „Dziennika Gazety Prawnej” Piotr Zaremba dostrzega coś, czego nie widzą inni: „[Andrzej Duda] próbuje kalkulować. A jednocześnie kieruje się w stopniu większym niż jego partnerzy własnymi przekonaniami. Jest krytyczny wobec sędziowskiej »oligarchii«, przekonany o bezprawności poczynań SN, więc gotów pomagać w procesie rekonstrukcji sądownictwa (to on wymyślił kryterium wieku służące kadrowej wymianie). Jest też jednak przeciwnikiem nadmiernej przewagi jednego ugrupowania w parlamencie, więc gotów ryzykować konflikt z Jarosławem Kaczyńskim, żeby bronić swojej wizji sceny politycznej”.

Politolog Marek Migalski widzi postać prezydenta inaczej („Wprost”): „Przecież poza dziecięcym pomysłem Trójmorza i poza wzruszaniem się podczas własnych wystąpień historyczno-patriotycznych to tam nie ma nic. (...) prezydent w niczym nie poprawiał polskiej polityki, a nawet ją pogorszył. Niszczył pozycję ustrojową urzędu prezydenta i naruszał konstytucję. Na czym odcisnął swoje piętno – na polityce orderowej? Na bajkach o Trójmorzu?

Polityka 34.2018 (3174) z dnia 21.08.2018; Felietony; s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Z ostatniej strony"
Reklama