Prymas Wojciech Polak zapowiedział przedstawienie raportu na temat pedofilii w polskim Kościele. Dokument „ma służyć do komunikacji ze społeczeństwem”. To pomyślna wiadomość w sytuacji, gdy na skutek braku komunikacji część społeczeństwa nie rozumie Kościoła i Kościołowi nie ufa. Jest szansa, że dzięki raportowi społeczeństwo lepiej pozna Kościół, a ci, którzy do tej pory nie rozumieli motywów działania niektórych księży, zrozumieją je.
Społeczeństwo coraz mniej chętnie słucha głosu polskiego Kościoła. Ale jest szansa, że publikacja raportu tę sytuację zmieni i społeczeństwo nie tylko z uwagą wsłucha się w to, co Kościół w raporcie ogłosi, ale również weźmie to sobie do serca. Prymas Polak ma nadzieję, że raport poprawi zwłaszcza komunikację Kościoła z dziećmi i młodzieżą, pomagając uregulować wiele spraw „na tym trudnym odcinku naszego posługiwania”. Zgadzam się, że to odcinek niełatwy, dlatego mam nadzieję, że ujawnienie w raporcie, jak niebezpieczni dla dzieci i młodzieży są niektórzy księża i czym grozi bliski kontakt z nimi, sprawi, że młodzież, widząc księdza w szkole, kościele czy na ulicy, będzie na siebie uważała, przyczyniając się w ten sposób do zwiększenia swojego bezpieczeństwa.
Nie ma gwarancji, że raport o pedofilii z miejsca poprawi komunikację Kościoła ze społeczeństwem, ale jest nadzieja, że w tym raporcie polski Kościół wypadnie korzystniej niż w filmie „Kler”, na który Polacy wybierają się ostatnio chętniej niż do kościoła. Trzeba przyznać, że w tym filmie polski Kościół wypada słabo, co zresztą zdaniem części recenzentów wynika ze słabości filmu, a nie Kościoła. Główny zarzut pod adresem „Kleru” jest taki, że jest on kłamliwy, bo polskich księży udają podstawieni aktorzy, a pokazane kościoły nie mają nic wspólnego z polskimi kościołami, gdyż film kręcono w Czechach.