Według tzw. późnych sondaży firmy IPSOS dla TVP, Polsatu i TVN PiS zdobył 33 proc. głosów w wyborach do sejmików, tych najbardziej przypominających parlamentarne, druga była Koalicja Obywatelska (26,7 proc.), a trzeci PSL (13,6 proc.). Nad progiem wyborczym są jeszcze SLD (6,6 proc.), Kukiz’15 i Bezpartyjni Samorządowcy (niecałe 6 proc.). Do tych wyników jeszcze wrócimy, ale wypada zacząć od największej sensacji tych wyborów, czyli 54 proc. dla Rafała Trzaskowskiego już w I turze starcia o prezydenturę Warszawy.
Fatalny finisz Jakiego w Warszawie
Patryk Jaki uzyskał niecałe 31 proc., inni kandydaci się nie liczyli. Przed wyborami mało kto przewidywał taki wynik – ukazał się tylko jeden sondaż (Instytutu Badań Samorządowych), który sugerował rozstrzygnięcie na korzyść kandydata KO już w I turze. Przez całą kampanię badania wskazywały raczej na wyrównaną walkę w pierwszej rundzie, a widzowie TVP nie raz i nie dwa słyszeli wręcz sugestie, że Jaki dogania, a nawet przegania Trzaskowskiego.
W rzeczywistości działo się coś całkiem innego. Na ostatniej prostej okazało się, że Jaki miał może i znakomitą taktykę, bo umiał przyciągnąć uwagę mediów i przekonać wielu komentatorów, że jest bardziej pracowity od konkurenta – natomiast wystąpił poważny problem ze strategią. Kandydat PiS miotał się między deklarowaną bezpartyjnością i niezależnością a szantażem, że jak warszawiacy źle wybiorą, to rząd nie da pieniędzy na inwestycje. Jaki porównał także wybory do powstania warszawskiego, co było niemądre, patetyczne i samobójcze.
Jaki przegrał także przez bardzo silną polaryzację, która upodobniła pierwszą turę do drugiej – żaden z pozostałych 12 kandydatów nie zdobył nawet 4 proc. głosów. Nic nie zdziałał Jan Śpiewak, klęskę poniosły ruchy miejskie, przepadli bez śladu Marek Jakubiak i Janusz Korwin-Mikke.