Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Piruety

Wrzucony do wyborczej zupy gorący kartofel, czyli premier Morawiecki, na parę tygodni przestał rządzić i zaczął samorządzić.

Opłacało się. O sobie mówię, przepraszam, ale te cztery godziny spędzone w jednym z urzędów dzielnicy, abym mógł zagłosować w Warszawie, to był dobry wybór. Cokolwiek mówić, mam swój udział w zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego. I w porażce tego, który poczuł się spadkobiercą powstańców warszawskich 1944 r., czym szczególnie mnie rozwścieczył. 63 dni zagłady widziałem oczyma 7-letniego chłopca. Co może na ten temat wiedzieć Patryk Jaki, skoro nie odróżnia warszawskiej Starówki od warszawskiej staruszki, tak jak Dunaju od Dunajca, a naszej Pragi od Pragi czeskiej? I on chciał, wraz ze swoim szefem Kaczyńskim, „wyrzucić Platformę Obywatelską na śmietnik”. Obaj marzyli, by zwycięstwo w Warszawie stało się symbolem wygranej PiS w całej Polsce. Żeby to było – używając futbolowego języka – miażdżące 5:0. I owszem, tę piątkę strzelili, tylko że wszystko samobóje. Z obrzydliwym antyimigranckim spotem o palących nasze ulice uchodźcach na finał kampanii. Sami sobie strzelili karnego. Brawo, oby tak dalej.

Wyborców w Warszawie barokowo zrugał marszałek Karczewski. Nie szczędził słów uznania dla finezji Patryka Jakiego, który walcząc o głosy w stolicy, „perfekcyjnie i bezbłędnie” wykonywał najtrudniejsze łyżwiarskie ewolucje – poczwórnego Lutza, Loopa i Axla. Zaś jego główny przeciwnik co chwila walił się na lód jak długi, a i tak durni sędziowie (wyborcy znaczy) to jemu dali szóstki. Uważam, że marszałek Senatu u nas się po prostu marnuje. Powinien zostać prezydentem Unii Europejskiej po odchodzącym za rok Donaldzie Tusku. Jest wszechstronnie wykształcony, skromny, obiektywny, a przede wszystkim pełen szacunku dla ludzi i ciepły niczym Łukaszenka.

Wrzucony do wyborczej zupy gorący kartofel, czyli premier Morawiecki, na parę tygodni przestał rządzić i zaczął samorządzić.

Polityka 43.2018 (3183) z dnia 23.10.2018; Felietony; s. 97
Reklama