Renata Grochal dywaguje w „Newsweeku”: „W kierownictwie PiS mówią, że odwołanie Ziobry wbrew jego woli byłoby dla Zjednoczonej Prawicy zbyt kosztowne. Ugrupowanie Ziobry ma siedmiu posłów i nie ma ich kim zastąpić. Poza tym Kaczyński zdaje sobie sprawę, że odejście Ziobry, pupila ojca Rydzyka, mogłoby kosztować Zjednoczoną Prawicę utratę 2–3 punktów procentowych w wyborach. A to mogłoby oznaczać przegraną w 2019 r. Dlatego bardziej prawdopodobny jest aksamitny scenariusz. Na początek zostaną osłabione wpływy Ziobry w spółkach skarbu państwa, a Kaczyński będzie go namawiał do startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego”.
Swoje uwagi dorzuca Andrzej Stankiewicz w „Tygodniku Powszechnym”: „Morawiecki widzi twarz Ziobry w każdej ze swych porażek. Tak było choćby w sprawie kontrowersyjnej ustawy o IPN, która powstała w resorcie sprawiedliwości, a jej skutki uderzyły w premiera. Gdy »Newsweek« opisał żonglowanie majątkiem przez Morawieckiego, premier także skarżył się Kaczyńskiemu, że to robota prokuratora generalnego”.
W „Dużym Formacie” Wojciech Tochman przedstawił „listę wstydu”, czyli tych prominentów PiS, którzy przygotowany przez tę partię zmanipulowany antyuchodźczy spot wyborczy umieścili u siebie na Facebooku. Pierwsze sześć (z 39) nazwisk: 1. Beata Kempa (minister ds. uchodźców i pomocy humanitarnej); 2. Patryk Jaki (wiceminister sprawiedliwości); 3. Paweł Szefernaker (odpowiada za politykę migracyjną); Piotr Gliński (minister kultury); 5. Mariusz Błaszczak (minister obrony narodowej); 6. Stanisław Karczewski (marszałek Senatu)…
Były rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński niby odszedł z polityki do biznesu PR, ale o polityce lubi się wypowiadać.