Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Moralność jest sexy

Jaka szkoda, że operetkowy immoralizm wyparł rodzącą się w nowoczesnej Europie etyczność.

Prastare zabytki religii Orientu i nie tylko pozwalają sądzić, że już w bardzo odległych czasach ludzie znali „ludzkość”, czyli współczucie i dobroć. Niezliczone wizje apokalipsy u kresu czasów, odzwierciedlające traumy i lęki społeczne, kodujące pamięć wojen i katastrof naturalnych, mówią o nieszczęściach zwykłych ludzi – nie tylko wielkich panów i kapłanów. Dobroć i podłość są stare jak świat, lecz pojęcia moralne bynajmniej. Wymyślono je ledwie dwadzieścia kilka wieków temu, a niektóre dopiero w ostatnich stuleciach.

Zadziwiające, jak pojęcia wymyślone przez etyków zmieniły stosunki społeczne i życie osobiste ludzi na całym świecie. Stało się tak dlatego, że w sposób istotny uzupełniły one archaiczne myślenie magiczne o tym, co „wolno”, a czego „nie wolno”, by uniknąć gniewu sił nadprzyrodzonych, jakkolwiek normatywność archaiczna i nowoczesna (tworzona przez filozofię moralną) znalazły się ostatecznie w jakimś dziwnym klinczu, który czyni nasze życie moralne chaotycznym i niespójnym. Coś poszło nie tak.

A przecież naprawdę bardzo się staraliśmy, żeby oprócz prawa i obyczaju powstało coś jeszcze, jakaś głębsza powinność, jakiś ludzki obowiązek, który nie z nakazu bogów ani królów, lecz sam przez się, własnym autorytetem nas by zobowiązywał. I nawet już sobie wymyśliliśmy nazwę dla tego Wielkiego Obowiązku, „moralność” mianowicie. To z moralności, jak z tajemniczego kosmosu wieczystych wartości i praw, miało wywodzić się prawo państwowe i wszelka sprawiedliwość w życiu jednostek i społeczeństw – jednaka w całym ludzkim świecie. Niestety, narody uznały w końcu, że w tej całej jakiejś „moralności” chodzi w zasadzie o seks, a dokładniej o właściwe „prowadzenie się” kobiet, od tego zaś co dobre, a co złe, nadal, jak przed wiekami, są bogowie i ich kapłani.

Polityka 48.2018 (3188) z dnia 27.11.2018; Felietony; s. 96
Reklama