Kraj

Niski szczyt

W Katowicach rozpoczął się Szczyt Klimatyczny ONZ COP24 (potrwa do 14 grudnia). To najważniejsze spotkanie stron Ramowej Konwencji ds. Zmian Klimatycznych (UNFCCC) od 2015 r., kiedy podczas szczytu w Paryżu przyjęto porozumienie określające cel i sposób walki o ochronę klimatu. Stawka jest wysoka, o czym przypomniał w październiku Raport Specjalny Międzyrządowej Grupy ds. Zmian Klimatycznych – jeśli nie ustabilizujemy wzrostu na poziomie 1,5 st. C powyżej temperatury dla epoki przedprzemysłowej, ludzkość czekają katastrofalne konsekwencje.

Temperatura atmosfery już wzrosła o 1 st. C, a emisja gazów cieplarnianych wytwarzanych przez człowieka m.in. na skutek spalania paliw kopalnych cały czas rośnie. Katowicki szczyt ma doprowadzić do przyjęcia Paris Rulebook, czyli planu konkretnych działań, który umożliwi wejście porozumienia paryskiego w życie w 2020 r.

Negocjacje są niezwykle złożone, bo dotyczą nie tylko deklaracji ograniczeń emisji, ale także kontroli wywiązywania się z zobowiązań, pomocy finansowej i technologicznej krajom słabiej rozwiniętym, kwestii lasów i rolnictwa. Naukowcy podkreślają, że technicznie jesteśmy w stanie zrealizować plan maksimum. Jak więc przekonać do działania polityków? Liderzy najważniejszych państw świata zdają się zajęci bieżącymi wyzwaniami.

Do Katowic nie dotarła kanclerz Niemiec Angela Merkel, nie przyjechał prezydent Francji Emmanuel Macron i w ostatniej chwili przyjazd odwołał premier Eduard Philippe próbujący gasić wymykające się spod kontroli protesty „żółtych kamizelek”. Zabrakło Władimira Putina, a to, że nie pofatygował się Donald Trump, było wiadomo z góry, wszak on w ogóle nie wierzy w globalne ocieplenie. Brak najważniejszych przywódców osłabia rangę tego tak merytorycznie ważnego szczytu i jednocześnie obnaża słabość polskiej dyplomacji.

Polityka 49.2018 (3189) z dnia 04.12.2018; Komentarze; s. 13
Reklama