Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nowy Rok – barani skok

W specjalnym numerze noworocznym przedstawiamy specjalne wydanie felietonu. Wyjątkowo w formie wywiadu z „bardzo ważnym” politykiem.
Stanisław Tym

T – Panie wicepremierze, kiedy pan się dowiedział o swoim awansie?

W – We środę wczorajszą, to znaczy w zeszłym tygodniu. Wracałem z Paryża.

T – Służbowo?

W – Też.

T – Zna pan francuski?

W – Żona zna. Z widzenia. Dwie starsze panie, obie Francuzki. Kłaniają się sobie vice versa.

T – Nieporozumienie. Myślałem, że pan zna język francuski.

W – Jak to znam? Przecież to obcy język.

T – Wiem, że obcy, ale mógł się pan nauczyć.

W – Ja? Po co? Znam język polski, bo czuję się do niego historycznie przywiązany przez nasze dzieje.

T – W tych naszych dziejach był pan też członkiem PZPR.

W – Przelotnie, 12 lat. I tylko dlatego, że miała w nazwie słowo „Polska”.

T – Co pan negocjował teraz z Francuzami?

W – Nic, przed rozpoczęciem negocjacji wyjechałem. Spędziłem tam tylko, jak mówi premier, półtorej dnia. Francja to chory człowiek Europy, który ciągnie Stary Kontynent na dno, co pięknie ujął minister Czaputowicz. Postanowiłem stamtąd szybko wiać. Wie pan, „Titanic” widziałem. A tu w Polsce okazuje się – awans. Miło jest wracać do kraju, gdzie wszystko się rozwija.

T – Jaki odcinek panu powierzono?

W – Trudny. To znaczy trudno powiedzieć. No, gabinet będę miał dwa razy większy, pieniądze cztery. Premii nie liczę, bo jest wyznaniowa.

T – Panie wicepremierze, ale ma pan jakiś swój poważny projekt do realizacji?

W – Powiem panu w zaufaniu, bo to tajemnica. Chciałbym przewiercić kulę ziemską na wylot. Zaczniemy w Radomiu, by nasze samoloty mogły latać na drugą półkulę na skróty. Jak by to Niemiec powiedział, „na durch”. Wlatujemy w dziurę w Polsce i za dwie godziny jesteśmy w Argentynie. I to bez silników, bo ciągnie nas grawitacja. Warto! A w dodatku zdobyte doświadczenie wykorzystamy przy przekopie Mierzei Wiślanej.

T – Rozmawiał pan już o tym z premierem?

W – Na razie nie zawracam mu głowy, bo on ma swoje halucynacje.

T – Jak to halucynacje?

W – No takie wizje przyszłości na przyszłość. Przecież jak zrobił ten milion samochodów elektrycznych, to niektórym szczęka opadła. No po prostu wejście smoka.

T – Nie zrobił, tylko mówił, że chciałby.

W – U nas w PiS obowiązuje żelazna zasada: mówisz, co byś chciał zrobić i to już jest zrobione. Aby nie było wątpliwości, po robocie dostajesz premię.

T – Pan za to przewiercenie Ziemi też już dostał?

W – Oczywiście, przecież mi się należało.

T – Naród mówi, że prąd trzepnął rząd.

W – Jest rok wyborczy i nie mamy wyboru. Premier Morawiecki rozmawiał już z Matką Boską Nieustającej Pomocy i prosił ją, żeby prąd nie zdrożał. Nie mogła mu odmówić.

T – Dlaczego nie mogła?

W – To już tajemnica wiary. Dodatkowo Andrzej Duda miał objawienie św. Barbary, która zapewniła go, że w niebie tak jak w Polsce pali się węglem i nikt tam od tego nie umarł. Ale poza tym prezydent lekko nie ma.

T – No tak, co dzień podpisywać nową ustawę o tym, że wczoraj podpisało się złą.

W – Nie, to będzie szybko załatwione. Andrzej Duda po prostu pozwie TSUE do TSUE.

T – Przecież to ta sama instytucja.

W – Na tym polega pułapka. Muszą wziąć sprawę na wokandę i jeśli wygrają, to przegrają.

T – No to Unia się rozpadnie?

W – Oczywiście. A wtedy rządzić będziemy my. I właśnie o to chodzi, że ja mieszkam pod Wołominem. I wymyśliłem, żeby prezydent zaproponował nową nazwę dla zawodów narciarskich – Narciarskie Skoki Wołomin. Miasto stanie się znane z miłości do sportów zimowych i w swoim herbie może mieć twarz senatora Biereckiego.

T – Ma pan swojego politycznego idola?

W – Dwóch. Chciałbym być jednym i drugim. Wymieniam alfabetycznie: Cymański, Duda. Tak przemawiać i tak machać… O Boże!

Polityka 1.2019 (3192) z dnia 01.01.2019; Felietony; s. 105
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną