Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Po skandalach Polacy coraz gorzej oceniają NBP

Siedziba NBP w Warszawie Siedziba NBP w Warszawie Andrzej Barabasz / Wikipedia
Już tylko co trzeci Polak dobrze ocenia działalność Narodowego Banku Polskiego. Jeszcze jesienią ubiegłego roku pozytywną opinię o NBP miała grubo ponad połowa.

Śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza przytłumiła inne wydarzenia w kraju, ale po tygodniu żałoby najistotniejsze sprawy wracają. Należą do nich kwestie dotyczące wynagrodzeń i kompetencji pracowników banku centralnego.

Czytaj też: Misiewiczowe prezesa Adama Glapińskiego

NBP ma coraz gorsze opinie

O skandalu w NBP przypomniał nam dzisiaj sondaż CBOS. Przypomnijmy: w grudniu „Gazeta Wyborcza” napisała, że dyrektorka departamentu komunikacji i kontroli banku Martyna Wojciechowska zarabiała 65 tys. zł miesięcznie (na podstawie jej oświadczenia majątkowego jako radnej sejmiku mazowieckiego). Z kolei Kamila Sukiennik, dyrektorka gabinetu prezesa NBP Adama Glapińskiego, zasiada we władzach Krajowego Depozytu Papierów Wartościowych, choć nic nie wiadomo o tym, żeby miała wymagane, także unijnym prawem, kompetencje.

NBP zarzutom zaprzecza, ale wysokości pensji ujawnić nie chce. Glapiński był w latach 90. jednym z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, za poprzednich rządów PiS przed ponad dekadą został m.in. prezesem Polkomtela, operatora sieci komórkowej Plus.

Sprawa pensji dyrektorek w banku, wałkowana potem przez media w kolejnych tygodniach, przyniosła negatywne skutki dla notowań NBP. Od wrześniowego sondażu CBOS odsetek dobrych ocen banku centralnego spadł o 20 pkt. proc. – z 55 proc. do 35 proc. Odsetek złych ocen zwiększył się w tym czasie jeszcze gwałtowniej – z 7 proc. do 30 proc.

Jesienią zeszłego roku w reputację NBP, według analizy CBOS, uderzyła także afera KNF. Były szef KNF Marek Ch. w nagranej rozmowie miał zażądać łapówki od Leszka Czarneckiego, właściciela Getin Noble Banku (Marek Ch. został zresztą wczoraj po dwóch miesiącach zwolniony z aresztu, sprawa toczy się dalej).

Wyniki sondażu CBOS potwierdzają obawy przedstawicieli sektora bankowego, że skandal w NBP i jego rozegranie przez prezesa Glapińskiego uderzyły w wizerunek banku centralnego jako instytucji zaufania publicznego. – Cierpi na tym sektor bankowy i jego wiarygodność. Będziemy to musieli odrabiać przez długie miesiące – mówił POLITYCE przedstawiciel dużego banku komercyjnego.

Czytaj też: Apanaże współpracowniczek Glapińskiego nadal ściśle tajne

PiS składa projekt ustawy

Sprawa może uderzyć także w notowania PiS w roku wyborczym. Oskarżenia o absurdalne wynagrodzenia uderzają w podstawy poparcia dla PiS, która obiecywała „skromnie służyć Polakom”. Zarobki w NBP mogą stać się symbolem pazerności i niekompetencji tej władzy, jak wcześniej premie dla rządu Beaty Szydło. Skandal ujawnił też skrywane do tej pory konflikty w obozie władzy: Glapiński, mimo nacisków partii, odmówił ujawnienia zarobków swoich współpracowniczek.

Czytaj też: Jawne płace za pracę?

PiS próbuje uciec przed negatywnymi skutkami tej sprawy. Dziś szef klubu Ryszard Terlecki potwierdził, że partia złoży w Sejmie zapowiadany projekt ustawy o jawności wynagrodzeń w NBP. Wysokość wynagrodzeń prezesów, wiceprezesów, członków zarządu i osób pełniących kierownicze stanowiska w NBP ma być publikowana w Biuletynie Informacji Publicznej. Wynagrodzenia na kierowniczych stanowiskach nie będą mogły przekroczyć 60 proc. pełnego wynagrodzenia prezesa NBP. Projekt zakłada też, że osoby sprawujące te stanowiska, będą składały oświadczenia majątkowe.

Ujawnienia wysokości wynagrodzeń domagali się nie tylko dziennikarze i posłowie opozycji, ale też przedstawiciele obozu władzy, senator Jan Jackowski czy wicepremier Jarosław Gowin. Zdaniem Terleckiego projekt „rozstrzygnie wątpliwości czy zastrzeżenia, czy zarzuty kierowane pod adresem banku”.

PiS chce zamknąć temat, podobnie jak w sprawie drugich pensji dla rządu Szydło. Wówczas Jarosław Kaczyński zmusił ministrów do zwrotu premii na Caritas, a także ściął pensje posłom, samorządowcom oraz prezesom firm państwowych i samorządowych. Czy wyborcy po raz drugi dadzą się przekonać do podobnego manewru? Być może kolejny sygnał, że obóz władzy głoszący urzędową skromność potrafi być całkiem szczodry wobec swoich ludzi, zostanie przez wyborców zapamiętany i wykorzystany przy wyborczych urnach.

Badanie CBOS zostało przeprowadzone w dniach 10–17 stycznia 2019 r. na liczącej 986 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Reklama
Reklama