Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś o sobie, że on jest „samo dobro”. Liderzy Prawa i Sprawiedliwości, po ujawnieniu przez „Gazetę Wyborczą” nagrań prezesa ze spowinowaconym z nim austriackim przedsiębiorcą, dodają także: „sama uczciwość”. Bulwersujące nagrania, na których Jarosław Kaczyński jawi się jako rzutki, ale niezbyt solidny biznesmen, mają bowiem – według PiS – być dowodem jego krystalicznej uczciwości. Słuchający mogą odnieść całkowite odmienne wrażenie.
Kaczyński nie płaci
Austriak, połączony z prezesem więzami rodzinnymi, zdecydował się przyjechać do Polski, żeby w dyskrecji zająć się pracami, dzięki którym spółka Srebrna, biznesowe zaplecze PiS, będzie mogła za pośrednictwem innych spółek zbudować dwa wieżowce, wysokie na 190 metrów. Z rozmowy wynika, że z roboty się wywiązał, ale mu za nią nie zapłacono, więc o należne mu 9 mln euro zamierza walczyć. Tym bardziej że – według adwokata Jacka Dubois – spędził w Polsce rok i poniósł spore koszty, chociażby na wynajęcie hotelu.
Kaczyński na taśmach nie mówi, że nie zapłaci, ale nie płaci. Radzi kuzynowi udać się do sądu. Wcześniej zleceniodawcy polecili Austriakowi wystawić fakturę na spółkę, która, jak się okazało, nie ma pieniędzy, więc zapłacić nie może. To pierwszy dowód na uczciwość prezesa. Są i inne.
Kaczyński chce to robić jak Rydzyk
Budowy wieżowców o nazwie K-Towers nie rozpoczęto, ponieważ najpierw PiS musiałby wygrać wybory nie tylko w Warszawie (rozmowa była nagrywana w lipcu 2017 r.