Można powiedzieć, że „jeden sondaż (W)wiosny nie czyni”, ale 14 proc. poparcia, jakie w pierwszym pomiarze uzyskała nowa partia Roberta Biedronia, zrobiło wrażenie. Jak ujawnił któryś z medialnych doradców Wiosny, „nawet sam Robert miał łzy w oczach”. Trudno się dziwić, bo projekt, któremu poświęcił ostatnie dwa lata, wydawał się już przenoszony, nie w tempo, a wstępne, przedstartowe sondaże nie dawały mu więcej niż parę procent. W kolejnych badaniach wyniki zaczęły już tańczyć między 8 a 16, ale i tak Wiosna okazała się najlepszym partyjnym debiutem od kilkunastu lat i od razu zajęła miejsce, z dawna wyglądanej, „trzeciej siły”.