Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Nicość nie boli

W domu nicości nie ma cierpienia, złudzeń życia ani zdrady. Nie ma w nim śmierci ani niczego innego.

Dziś potrzebne nam będzie kilka gęstych akapitów czystej metafizyki. Jednakże trud ich lektury sowicie się opłaci. Stawką jest tu bowiem lęk przed nicością, a więc i lęk przed śmiercią. Filozofia nauczyła się go przezwyciężać. Oto, jak to robi.

Weźmy byt i weźmy nicość, inaczej mówiąc Byt i Nic – wszystko, co jest i jego absolutne przeciwieństwo. Skoro w ogóle coś istnieje, to przecież zajęło miejsce nieistnienia – świat spoczywa w łożysku pustki i jest przez pustkę otoczony. Nawet Bóg, tworząc świat, wypełnił odwieczną pustkę i pozostawił ją nietkniętą poza granicami świata. Wyobraźnia i rozum zdają się nas tutaj zawodzić – nicość jest poza wyobrażeniem i poza pojęciem. Lecz tak jest tylko na poziomie absolutnej abstrakcji. Poniżej pojęcia Bytu i Niczego jesteśmy z nicością za pan brat. Wszędzie byt żywi się niebytem. Zauważmy małe przeciwieństwa poszczególnych istnień, czyli małe braki, lokalne negacje, konkretne różnice... Właśnie tam, pośród konkretności istnienia, czai się Nic, tak jak za każdym kręgiem światła czai się mrok. Każda miłość ma swój kres. I każde życie. Każda myśl zapada się w bezmyślną niepamiętną przeszłość, a i każde słowo wybrzmiewa, by zostać zapomniane. Przyszłość czeka na agonię w teraźniejszości, by przewinąwszy się przez złudną chwilę istnienia, na powrót zapaść się w nierzeczywistość – w przeszłość.

Sens wyłania się z nonsensu, świadomość z nieświadomości, rozkosz i cierpienie – z niewidzialnych czeluści ciała, a ciało rozpada się na cząstki i nieustająco obraca się w proch. Nic się nie utrzyma – tylko Nic się utrzymuje. Tylko nicość jest nietykalna, niewypowiedziana, doskonała. Nic to najwierniejsze imię, jakie można nadać absolutowi. Nic nie ma na sobie skazy, jest nieskończone, proste, jednolite – jak absolut, jak Bóg.

Polityka 16.2019 (3207) z dnia 16.04.2019; Felietony; s. 112
Reklama