Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Podróż za jeden uśmiech

Wybierajmy miejsca, gdzie turyści nie szkodzą tak bardzo, a są gospodarce miejscowej potrzebni.

Moralny samokrytycyzm globalnego mieszczaństwa nie zna granic. Skoro więc klasa średnia hurmem ruszyła, by zakosztować losu tułaczego w bezpiecznym wydaniu turystycznym, to również ta jej nowa Odyseuszowa kondycja musiała doczekać się stosownej odpowiedzi filozofów, literatów i niezawodnych satyryków. Homo viator z amerykańskim paszportem dostał się w tryby krytycznej maszyny Fostera Wallace’a i innych wpływowych pisarzy, a do wtóru socjologowie turystyki zaczęli pisać na ten temat całkiem poważne rozprawy. Obieg akademicki ubogacił się już nawet terminem „etyka turystyki”, a straszliwe wizje nomadyczności współczesnej kultury Deleuze’a i Guattariego wydają się spełniać na naszych oczach. Mając to wszystko na względzie, u progu skwarnego lata, które oprócz innych uciążliwości narazi nas na upokorzenia towarzyszące uprawianiu turyzmu, chciałbym zaszczepić czytającą publiczność szczepionką moralną przeciwko największym sromotnym patologiom wynikłym z oddawania się podróżniczej namiętności. Zaszczep się i nuże do Egiptu lub na Bali!

Jak wiemy, turyzm wyrósł z pielgrzymowania i kuracji „u wód”. Potem był już tylko marketing, biznes hotelarski i lotniczy, aż doszliśmy do tego, co mamy dziś. Wszyscy staliśmy się trochę obcy i trochę swoi w całym świecie, również w rodzinnych stronach. O ile dawniej status miejscowego radykalnie różnił się od statusu przyjezdnego, o tyle dziś wszyscy jesteśmy sobie podobni – połowicznie wyobcowani i połowicznie oswojeni wszędzie tam, gdzie panują uśrednione reguły liberalnej i egalitarnej uprzejmości. Jako turysta kupuję kawę od osoby, która dzieli ze mną te same z grubsza obyczaje, wyobrażenia, wartości i aspiracje, a za chwilę może sama zjawić się w moim kraju jako turystka. Ceną za światowość jest płycizna i miałkość, której doświadczamy, włączając się w oportunistyczną masę.

Polityka 25.2019 (3215) z dnia 17.06.2019; Felietony; s. 104
Reklama