Kraj

Pokłosie

Białystok: skutki kampanii nienawiści

Białostoccy obrońcy „normalności”, „normalnej rodziny” i „Chrystusa”. Białostoccy obrońcy „normalności”, „normalnej rodziny” i „Chrystusa”. Marek Maliszewski / Reporter

Taktyka władzy: szczuć, wzbudzić nienawiść i poczucie zagrożenia, a potem odciąć się od skutków. Tak było z kampanią antyuchodźczą, z kampanią nienawiści przeciwko Owsiakowi i prezydentowi Gdańska. Tak jest w stosunku do osób LGBT.

Sobotni Marsz Równości w Białymstoku został zaatakowany przez czterokrotnie liczniejszych obrońców „normalności”, „normalnej rodziny” i „Chrystusa”. Lżyli, opluwali, polewali śmierdzącymi substancjami, obrzucali kamieniami, wyrywali tęczowe flagi i bili osoby, które znalazły się poza kordonem policji. Po wszystkim szefowa MSWiA Elżbieta Witek napisała na Twitterze: „Nie było przyzwolenia na chuligańskie zachowania, a każda osoba dopuszczająca się łamania prawa musi liczyć się z konsekwencjami”. Rządzący umywają ręce.

Osoby LGBT to może nawet dwa miliony obywateli Polski. Prezes Kaczyński oskarża je o „zamach na polską rodzinę” i „seksualizację dzieci”. Cokolwiek to oznacza, brzmi groźnie. Przez Polskę przeszła fala samorządowych uchwał o „strefach wolnych od ideologii LGBT” – cokolwiek miałoby to znaczyć. Uchwaliło je 30 samorządów. Przeciwko własnym mieszkańcom płacącym podatki, których mają konstytucyjny obowiązek szanować i chronić. Po kraju jeżdżą samochody z banerami, na których oskarża się osoby LGBT o popełnianie przestępstw i roznoszenie chorób. Te hasła dodatkowo nagłaśniane są przez „szczekaczki”. Policja nie reaguje, bo to „korzystanie z wolności słowa” i głoszenie „przekonań”. Jakby tego było mało, nieoficjalny organ PiS „Gazeta Polska” zapowiedziała dołączenie do numeru nalepki „Strefa wolna od LGBT”. W odpowiedzi na to 81 organizacji wystosowało oświadczenie, w którym podkreślono, że: „Życie osób LGBT w Polsce jest zagrożone”.

Polityka 30.2019 (3220) z dnia 23.07.2019; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Pokłosie"
Reklama