Nominacja Olejniczaka najbardziej ucieszyła polityków z ugrupowań chłopskich. Zbigniew Kuźmiuk, szef klubu PSL, wypowiadał się o nowym ministrze rolnictwa wręcz entuzjastycznie: „Młody, otwarty, rzutki, merytorycznie dobrze przygotowany do wypełniania tej funkcji. Najlepsza kandydatura wśród tych, które funkcjonowały na giełdzie nazwisk”.
„Jeżeli współpraca ministra z sejmową komisją rolnictwa będzie się dobrze układać, to jest szansa, że resort będzie porządnie funkcjonował, bo nowy minister jest młody, ma dużo inicjatywy, werwy i nie powinien się szybko męczyć” – dodawał Wojciech Mojzesowicz z koła Polskiego Bloku Ludowego. Nawet przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper przyznawał, że Olejniczak jest ambitny, rezolutny i ma przygotowanie merytoryczne do kierowania resortem.
Politycy pozostałych ugrupowań opozycyjnych uznali, że skoro SLD sięga po tak młodego i niedoświadczonego człowieka, musi mu brakować merytorycznego zaplecza. Ale również wyrażali nadzieję, że w tym przypadku młodość stanie się atutem i że wolny od powiązań polityczno-biznesowych Olejniczak zrobi wreszcie porządek w resorcie, wokół którego tyle było ostatnio zamieszania. Paradoksalnie, nominacja Olejniczaka najmniej ucieszyła posłów z jego własnego klubu SLD. Do ostatniej chwili posłowie zajmujący się rolnictwem forsowali kandydaturę Józefa Pilarczyka – sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i posła nieprzerwanie od pięciu kadencji, człowieka doskonale funkcjonującego w partyjnych układach.
Kandydatura Olejniczaka przy doświadczonym Pilarczyku wypadała dosyć blado.