Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Mówię, jak ma być

Gosiewski Przemysław

Wszystkie ambicje Przemysław Gosiewski, 41 lat, szef klubu parlamentarnego PiS, związał z braćmi Kaczyńskimi: najpierw z Lechem, potem z Jarosławem. Braciom zawdzięcza pozycję w partii, karierę publiczną, a także obie żony.

Można usłyszeć, jak przez telefon na korytarzu sejmowym omawia z mamą swoje wystąpienia telewizyjne. Mama mieszka w Darłowie, jest bardzo ważną recenzentką poczynań przewodniczącego. Zawsze słucha uważnie. Jednak wśród współpracowników nie budzi oczywistej sympatii. Operujący w parlamencie specjalista od politycznego PR mówi nawet: – Nowy przewodniczący to bezwzględny karbowy. Jego wrogowie mnożą się w postępie geometrycznym, nawet wśród swoich.

Na przewodniczącym Gosiewskim zarzuty o brutalność nie robią większego wrażenia. Przyzwyczaił się. Od kiedy w 1989 r. na zaproszenie wiceprzewodniczącego Lecha Kaczyńskiego zatrudnił się w biurze Komisji Krajowej odradzającej się Solidarności, zajmuje się organizowaniem tzw. struktur w regionach. W swoim życiu politycznym zazwyczaj brał na siebie wszystkie konflikty, do niego należało oznajmianie lokalnym liderom nieprzyjemnych decyzji, które w centrali podejmował Lech, a potem Jarosław. Gdy został sekretarzem organizacyjnym Porozumienia Centrum, lokalni działacze wkrótce zaczęli domagać się jego odejścia. W 1997 r. na Kongresie PC oprotestowali gwałtownie jego kandydaturę na członka Naczelnej Rady Politycznej partii. Nieskutecznie.

Teraz narzekają anonimowo także posłowie PiS: dyskusja na forum klubowym tli się, dopóki nie wpadnie Przemek. Mówi: ma być tak i tak; wypada i trzaska drzwiami. Albo: dzwoni, przekazuje rozkaz i zaraz się rozłącza.

Nieliczni tłumaczą przewodniczącego: w tak wielkim klubie zamordyzm jest koniecznością.

Nieufny

Specjaliści od politycznego wizerunku nie zawsze nadążają za meandrami taktyki Jarosława Kaczyńskiego.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; kraj; s. 27
Oryginalny tytuł tekstu: "Mówię, jak ma być"
Reklama