Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Prymus na tle klasy

Jaskiernia Jerzy

Jerzy Jaskiernia, szef klubu SLD, ma problem. Coraz więcej kolegów z partii chętnie by go pozbawiło tej funkcji. A przecież Jurek od dzieciństwa był wzorowym działaczem, organizacyjnym prymusem, ozdobą partii. I ta kwitnąca kariera ma nagle zwiędnąć?

Pojawiła się sprawa automatów do gier, w którą przewodniczący miał być zamieszany (śledztwo umorzono). Ale przecież większość starych znajomych Jaskierni daje wiarę jego zapewnieniom o niewinności. – Nie mam pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Wiem tylko, że Jurek jest bardzo ostrożnym człowiekiem – mówi poseł Tadeusz Iwiński. Podobny dylemat ma posłanka Izabella Sierakowska: – Znam Jurka jako superuczciwą osobę. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Nikt nie wie.

Nagle okazało się jednak, że z działalności przewodniczącego klubu nie są zadowoleni ani jego członkowie, ani premier. Sytuacja jak z koszmarnego snu: wszyscy się ze współczuciem odwracają. – Leszek Miller od początku kadencji wściekał się, że klub jest mało aktywny, że Jaskiernia nie wykazuje żadnej inwencji. Czeka na instrukcje. Nieraz Miller albo ktoś z jego otoczenia musiał dzwonić do przewodniczącego klubu, podpowiadając mu, co ma zrobić – twierdzi bliski współpracownik premiera.

Płot w płot z Millerem

– Odkąd Jurek został przewodniczącym klubu, bardzo się zmienił, zamknął się w sobie. Myślę, że uwiera go gorset dyspozycyjności nałożony przez premiera. Dlatego nie może dogadać się z klubem – przekonuje Sierakowska.

Ciekawe, że większość członków klubu nadal uważa, że Jaskiernia zawsze był i jest człowiekiem Millera. Nawet mieszkać musi zawsze obok niego: niegdyś w prominenckim blokowisku z czasów PRL (przezywanym Zatoką Czerwonych Świń), a dziś w chronionym osiedlu domków jednorodzinnych spółdzielni Dębina.

Polityka 1.2004 (2433) z dnia 03.01.2004; Temat tygodnia; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Prymus na tle klasy"
Reklama