Trudno się dziwić, skoro gangrena doszła aż pod drzwi ministra sprawiedliwości, może nawet sam premier mógł o niej coś słyszeć i przeprosi suwerena za chamstwo podsekretarzy stanu oraz rządowych pożal się Boże sędziów. Premier Mateusz Morawiecki zapewne uważa temat za zamknięty. Wszak zaledwie kilka dni temu przekonywał świat, że polskie sądownictwo roi się od stalinowskich katów, a nie od resortowych oszustów. Działanie kasty Ziobry, Piebiaka i innych bohaterów, mające dyskredytować sędziów z Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego prof.