PIOTR PYTLAKOWSKI: – Znamy się sporo lat i powiem ci szczerze, zdziwiłem się, kiedy w 2016 r. usłyszałem, że idziesz do telewizji publicznej.
MARIUSZ KOWALEWSKI: – Tak, wiem. Kiedy inni stamtąd odchodzili, to ja akurat przyszedłem. To dzisiaj źle wygląda. Ale tak naprawdę zatrudnili mnie, abym pisał newsy na portalu TVP Info. I początkowo wszystko było w porządku. Nie pisałem propagandówek politycznych, ale informacje, i robiłem to rzetelnie, tak jak wcześniej teksty dla „Gazety Wyborczej”, „Rzeczpospolitej” czy tygodnika „Wprost”.
Nie mogłeś nie wiedzieć, co tam się wyprawia.
To był 2016 r., jeszcze się aż tak nie wyprawiało. Poszedłem tam, bo znałem niektórych dziennikarzy, lubiliśmy się i dostałem propozycję pisania do portalu. Trafiłem tam z tygodnika „Wprost”. Myślę dzisiaj, że nie umiem podejmować dobrych decyzji. Wciąż szukam czegoś nowego i wpadam z dobrego w gorsze. A w portalu TVP Info na początku było w miarę normalnie, kiedy szefem był tam Bartek Kalich, potem Dominik Zdort.
Wciąż szukam wytłumaczenia tej twojej decyzji. Jesteś znanym dziennikarzem śledczym. Kilkakrotnie nominowano cię do ważnych nagród dziennikarskich. To przecież ty wykryłeś i opisałeś seksaferę prezydenta Olsztyna oraz byłeś współautorem przełomowego tekstu o tzw. więzieniach CIA w Polsce.
Nie wytłumaczę logicznie. Nie dla pieniędzy i nie z powodów bytowych. Początkowo zarabiałem w portalu 3, 4 tys. zł – to jednak nie kokosy. Nigdy nie pracowałem w prawicowych mediach. Zawsze miałem złe zdanie o poziomie TVP, uważałem, że jakościowo są w tyle za TVN, gdzie do 2012 r. pracowałem. No, ale stało się, polazłem tam. W styczniu 2018 r. przeszedłem z portalu do redakcji reporterskiej programu „Alarm”, a w marcu do Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, gdzie stworzyłem redakcję reportażu i zostałem jej szefem.