Jacek Kurski może się pożegnać z gąską i brukselskimi marzeniami, za to wszyscy jego wrogowie w PiS staną się nimi w dwójnasób. Zaiste rzadko się bowiem zdarza, aby ktoś tak bezwstydnie i jawnie donosił na kolegów.
Okazuje się, że wbrew temu, co się mówi, porażki nie jest winna polityka partii rządzącej, tylko nieprofesjonalne działania TVP pod kierownictwem następcy prezesa Jacka Kurskiego.
Dla PiS pluralizm był wtedy, kiedy Danuta Holecka pytała prezydenta, co trzeba zrobić, żeby wygrał. To ja inaczej rozumiem pluralizm – mówi „Polityce” dyrektor generalny TVP Tomasz Sygut.
Choć po wyborach PiS stracił władzę, on wciąż dzięki partyjnemu poparciu robi karierę w państwowych instytucjach. Od lipca pod skrzydłami Adama Glapińskiego w NBP.
TV Republika jest głosem PiS, podobnie jak kiedyś TVP Info, tyle że bardziej. Ironia losu polega na tym, że samo istnienie TV Republika dowodzi, że rynek medialny w Polsce jest pluralistyczny.
Utrzymywanie bezprawia jest w logice kretynizmu prawniczego w porządku, a likwidacja bezprawia – to rażące naruszenie przepisów. Mieliśmy więc utrzymywać bezprawie w imię przestrzegania prawa. Doskonale widać to na przykładzie tego, co dzieje się w TVP.
Jak większości zaplątanych w politykę inteligentów, również Bartłomiejowi Sienkiewiczowi zdarzało się pogubić na jej krętych ścieżkach. Może dlatego to jemu przypadła teraz rola egzekutora pisowskich mediów.
Mamy tu spaloną ziemię – słyszę od nowej ekipy, która próbuje sprzątać przy Woronicza, na placu Powstańców i w Alei Niepodległości. Ale niektóre zmiany są wręcz komiczne.
TVP płaciła za każdy komentarz propagandowy wygłaszany do kamery przez prawicowego politologa bądź publicystę, okrągłe 500 zł. A ci, którzy występowali często, mieli stałe umowy.
Gwałtowne zaostrzenie politycznego konfliktu nie jest przypadkowe. Trwa właśnie decydująca próba sił, nie mniej istotna niż przełom z 15 października. To teraz następuje właściwa konsumpcja wyniku wyborów, waży się, kto uzyska polityczną i psychologiczną przewagę. Może nawet na lata.