Każda okazja jest dobra, żeby wesprzeć TVP. Rządzącym udało się do tego wykorzystać nawet zmianę technologii nadawania telewizji naziemnej.
Siły zła, czyli Rosja i Niemcy, z pomocą „swoich ludzi w Warszawie”, czyli PO, doprowadziły świat na skraj przepaści, lecz Kaczyński z Dudą, z pewnym udziałem Bidena, powstrzymają katastrofę. Taki jest przekaz generalny TVP.
To nie pisowska telewizja, ale PO oraz inspirowane przez nią lewicowo-liberalne media zaszczuwały prezydenta Gdańska, który 13 stycznia 2019 r. padł ofiarą ataku nożownika. Taki przekaz niesie film dokumentalny (?) Marcina Tulickiego.
W obozie rządzącym można zaobserwować lawinowy wzrost postaw irracjonalnych. Bo ważna jest władza, a nie choćby to, że wskaźnik umieralności na covid w Polsce należy do najwyższych w UE.
Ubiegający się o prolongatę stanowiska Jacek Kurski został głównym bohaterem okładki tygodnika „Sieci”. Cóż widzimy na tym przecudnie upozowanym i skomponowanym zdjęciu? I co wyczytamy w samym wywiadzie?
Aż do ostatnich dni, kiedy to kanał Poufna Strona opublikował screeny maili ze zhakowanej skrzynki Michała Dworczyka, wydawało mi się, że prezes TVP sam wie, co ma robić, a jeśli dostaje instrukcje, to od samego Jarosława Kaczyńskiego. Nic z tych rzeczy!
Tak się składa, że jesteśmy z Jackiem Kurskim niemal rówieśnikami. I jako urodzeni w połowie lat 60. z czasów nastoletnich pamiętamy siłę gierkowskiej propagandy sukcesu i kultu zabawy.
„Sylwester marzeń” to nie tylko ukochane telewizyjne dziecko prezesa Kurskiego. To także alternatywna rzeczywistość, do której chce nas przenieść TVP: bez pandemii, inflacji, z Zenkiem Martyniukiem i fajerwerkami tuż pod granicą Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Reportaż Marcina Tulickiego i Samuela Pereiry przedstawił TVN jako zdradziecki biznes założony przez pogrobowców Służby Bezpieczeństwa. Było to tak słabe, że tylko dobrze już urobiony wielbiciel PiS mógłby to wziąć za dobrą monetę.
Takiej groteskowej hucpy nie widzieliśmy dawno nawet w telewizji Kurskiego. Najwyraźniej ta władza i jej propagandziści tak bardzo pogardzają swoimi wyborcami i odbiorcami, że brak wstydu i hamulców napawa ich jakąś lubieżną euforią. Bo gotowi są powiedzieć wszystko. I mówią.