Kultura

Jeszcze więcej „Lalki”! Sieć się spiera o dwie ekranizacje, znawcy Prusa drapią się po głowie

Kadr z serialu „Lalka” Netflixa Kadr z serialu „Lalka” Netflixa mat. pr.
Pośród tych wszystkich sporów, sugestii i opinii wraca jak mantra pytanie: po co nam nowa adaptacja, skoro dwie już mamy, i dlaczego znów sięgamy po klasykę.

Przyglądając się internetowym dyskusjom wokół ekranizacji „Lalki”, można dojść do wniosku, że dla Polaków najważniejsza jest XIX-wieczna literatura. A ponieważ szykuje się nie jedna, a dwie adaptacje powieści Bolesława Prusa, to dyskusji i sporów mamy znowu więcej. Co jest o tyle ciekawe, że żadnego serialu jeszcze nie widzieliśmy.

„Lalka” z Dorocińskim: pierwsza fala dyskusji

Jako pierwsza swoją ekranizację „Lalki” zapowiedziała Telewizja Polska. Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że w rolę Stanisława Wokulskiego wcieli się Marcin Dorociński. Przez internet przeszła pierwsza fala dyskusji, bo aktor wydał się części komentatorów zbyt przystojny (jakże by tak pięknego mężczyznę miała odrzucić Izabela?), a innym za stary, bo książkowy Wokulski jest o kilka lat od aktora młodszy. Zaczęto się w komentarzach przerzucać cytatami z książki, które ku uciesze pewnie niejednego nauczyciela języka polskiego wszyscy zdawali się mieć na podorędziu. Informacja, że Izabelę w wersji wyreżyserowanej przez Macieja Kawalskiego zagra Kamila Urzędowska, wywołała nieco mniejsze poruszenie. Komentowano głównie, że pojawienie się tak blisko siebie w dwóch rolach z klasyki polskiej literatury (wcześniej zagrała Jagnę w cieszących się dużą popularnością „Chłopach”) może młodą aktorkę zaszufladkować.

O tym, że emocje wokół „Lalki” nie ostygły, świadczy natomiast powrót Marka Kondrata do gry aktorskiej. Kiedy poinformowano, że ma wcielić się w Rzeckiego, internet rozpadł się niemal na pół. Część osób cieszyła się z tego nieoczywistego castingu, a przede wszystkim z powrotu aktora na filmowy plan.

Reklama