Październik, rok 2023
Październik, Polska, rok 2023. Polityczne opowiadanie (non) fiction
Wyjechałem z Polski niedługo po wyborach w 2019 r. Uciekłem na emigrację, wewnętrzną i taką jak najbardziej prawdziwą. Nie miałem już siły na toksyczną Polskę. Kręciłem się po świecie, praca tu, praca tam, ale w końcu postanowiłem wrócić. Rząd namawia emigrantów na to od tak dawna, choć ostatnio jakoś mniej. Postanowiłem zobaczyć, co też tam w tej nowej, coraz nowszej, Polsce słychać.
Wjeżdżałem od Berlina. Chciałem lecieć samolotem, zobaczyć Centralny Port Komunikacyjny, ale był jeszcze w budowie, według zapowiedzi mieli oddać dopiero w 2029 r. Dla doskonale znanego Okęcia żal było zostawiać kasę i ślad węglowy. Ale za to pociąg był nowy i wypasiony, na podwieszonych pod sufitem ekranach puszczano rekonstrukcje historyczne; akurat szło rozstrzeliwanie żołnierzy wyklętych. Co jakiś czas włączał się przez głośnik szemrzący fortepian Chopina i na jego tle kierownik pociągu ciepłym głosem oznajmiał, że pociąg jedzie zgodnie z rozkładem.
Zaraz za granicą przestał działać Facebook. Wszedłem do sieci i sprawdziłem dlaczego. Znalazłem szybko artykuł: okazało się, że po serii pozwów przeciwko Facebookowi, które środowiska zbliżone do PiS złożyły do polskich sądów (zapoczątkowanych przez pozew Krzysztofa Czabańskiego, szefa Rady Mediów Narodowych jeszcze w 2019 r.), zablokowano portalowi Zuckerberga możliwość działania na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. PiS uznał, że Facebook, kasując posty obrażające mniejszości seksualne czy propagujące nienawiść etniczną, wprowadza „cenzurę politycznej poprawności”, a cenzura w Polsce jest zakazana przez konstytucję. Facebook przestał więc w Polsce działać. Wyświetlał mi się co prawda panel administracyjny, feed i mój wall, ale nie mogłem niczego na nim publikować. Nikt w Polsce nie mógł.
Musiałem przerzucić się na rosyjskie Vkontakte.