Wyższa frekwencja w głosowaniu do parlamentu była tylko w wyborach „kontraktowych” 4 czerwca 1989 r. – wyniosła 62,7 proc. Cztery lata temu w wyborach parlamentarnych frekwencja sięgnęła 50,9 proc. Z wynikiem 39,99 proc. wygrało je Prawo i Sprawiedliwość.
Biorąc pod uwagę osiem kadencji – tylko trzy razy w historii III RP zdarzyło się, aby w wyborach do Sejmu i Senatu frekwencja przekroczyła 50 proc. Najwyższa w wyborach parlamentarnych była w październiku 2007 r. – wyniosła 53,88 proc. Wówczas zwyciężyła Platforma Obywatelska, a premierem został po raz pierwszy Donald Tusk. Drugie pod względem frekwencji były wybory we wrześniu 1993 r. – 52,08 proc. Trzecie miejsce w tej klasyfikacji zajmują wybory z października 2015 r., gdy do urn poszło 50,92 proc. uprawnionych. Najmniej uprawnionych skorzystało z prawa głosu w wyborach parlamentarnych w 2005 r. – jedynie 40,6 proc. – które przyniosły zwycięstwo PiS.
Według sondażu Ipsos najwyższa frekwencja była w miastach powyżej 500 tys. (72,3 proc.); w miastach między 200–500 tys. wyniosła 67,5 proc., w miastach z liczbą mieszkańców między 51 a 200 tys. – 61,4 proc., a w tych do 50 tys. – 60,9 proc. W niedzielę zagłosowało także 56,5 proc. mieszkańców wsi.
Wynik dzisiejszych wyborów jest jednym z wyższych w Europie, ale nie najwyższy. Najpilniej spełniają obywatelski obowiązek Maltańczycy. W 2017 r. frekwencja sięgnęła tam aż 92,1 proc.
Czytaj także: PiS wygrywa wybory! Bierze większość?
Co o frekwencji w wyborach mówi PKW
Według oficjalnych danych Państwowej Komisji Wyborczej do godz.