Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W Platformie Budka rzuca rękawicę Schetynie

Grzegorz Schetyna na ostatniej konwencji Koalicji Obywatelskiej przed wyborami do Sejmu Grzegorz Schetyna na ostatniej konwencji Koalicji Obywatelskiej przed wyborami do Sejmu Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Borys Budka zapowiedział start w styczniowych wyborach na szefa PO. Czy ma szansę wygrać z najbardziej doświadczonym w takich rozgrywkach politykiem opozycji?

– Gdyby teraz odbyły się wybory na szefa partii, to ze Schetyną wygrałby prawie każdy. Ludzie są strasznie wkurzeni. Zmiana czeka nas na pewno – mówi „Polityce” poseł PO, przedstawiciel młodszego pokolenia w partii, które otwarcie dystansuje się od przewodniczącego.

„Musimy doprowadzić do takiej zmiany w Platformie, żeby po prostu dać sobie szansę, aby wygrać z PiS” – zapowiadała z kolei pod nazwiskiem Joanna Mucha w Polsat News.

Czytaj też: Poniżej nadziei, powyżej obaw

Trzy czwarte klubu przeciw Schetynie

Stworzona przez PO Koalicja Obywatelska w wyborach wypadła średnio – dostała 27,4 proc. głosów (choć sondaże wskazywały, że może być znacznie gorzej). Uzyskała jednak ponaddwukrotnie lepszy wynik niż Lewica. Dzięki paktowi udało się też zablokować większość PiS w Senacie. Ale w partii buzuje. Coraz więcej działaczy głośno mówi, że konieczna jest głęboka zmiana, a Schetyna musi odejść.

Nawet jeden z niedawnych bliskich współpracowników szefa PO Rafał Grupiński powiedział publicznie, że Schetyna powinien co najmniej zmienić otoczenie, by dalej prowadzić partię. Chodzi o Roberta Tyszkiewicza, Mariusza Witczaka i Piotra Borysa, czyli doradców przewodniczącego, którzy mieli duży wpływ na ostatnią, fatalnie ocenianą kampanię.

Grupiński to tylko jedna z osób, które z coraz większym dystansem odnoszą się do lidera PO. W ostatnim czasie z dość bliskiego grona mieli odejść m.in. Marcin Kierwiński i właśnie Budka. Ale jak słyszymy, takich działaczy jest więcej.

Na początku kadencji Grzegorza popierało trzy czwarte klubu PO. Teraz jest na odwrót – trzy czwarte klubu chce, żeby Schetyna ustąpił z funkcji lidera – mówi poseł PO.

Czytaj też: Kto wygrał, kto przegrał i co z tego wynika

Partia krytykuje kampanię

Przewodniczący PO jest od dawna jednym z najgorzej ocenianych polityków w sondażu zaufania i nieufności CBOS, fatalny odbiór publiczny był zresztą głównym argumentem na rzecz wysunięcia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako kandydatki na premiera we wrześniu. Ten ruch oceniano w PO pozytywnie. Gorzej odebrano fakt, że Schetyna się nie schował, a nawet miejscami było go więcej niż Kidawy.

Bardzo krytycznie oceniana jest zresztą cała kampania. Od samego etapu tworzenia list, gdy szef praktycznie jednoosobowo decydował, kto ma dostać które miejsce, wywołując duże niezadowolenie w regionach.

Donald Tusk robił to inaczej. Dawał baronom listy do ułożenia i oni brali na siebie całe niezadowolenie. Potem robił tylko chirurgiczne cięcia i narażał się ewentualnie na krytykę jednostek. Schetyna układał listy sam i ludzie teraz są na niego wkurzeni – mówi nam jeden z szefów regionalnych struktur PO.

Czytaj też: Jeśli opozycja się podzieli, PiS będzie znów szedł jak taran

Co może Budka, co może Schetyna

Czy jednak powszechne niezadowolenie może się przełożyć na zmianę lidera? Borys Budka, były minister sprawiedliwości, szef śląskiej PO, już w 2015 r. startował przeciw Schetynie w wyborach na przewodniczącego, ale wycofał się przed głosowaniem. W ostatniej kadencji często występował w mediach, miał też niezłe wystąpienie w przedwyborczej debacie TVP. W wyborach zdobył niemal 100 tys. głosów w okręgu katowickim (o 33 tys. więcej niż Schetyna we Wrocławiu) – to drugi po Kidawie wynik w Koalicji.

W partii jest lubiany, zarówno w Sejmie, jak i w mediach jest dobrze przygotowany merytorycznie i sprawny retorycznie. Ale jak mówi nam jeden ze śląskich polityków, „nie potrafi zjednywać sobie ludzi i budować drużyny. Jest miły i każdemu mówi to, co chce usłyszeć. A to wywołuje konflikty”. Takie cechy u potencjalnego lidera partii nie brzmią najlepiej.

Schetyna jest zaś w defensywie – tak źle oceniany w partii nie był jeszcze nigdy od czasu, gdy przejął władzę w styczniu 2016 r. Ale nie oznacza to, że będzie łatwo z nim wygrać. Przed styczniowymi wyborami przewodniczący stoczy kilka potyczek. Najpierw w sprawie marszałka Senatu, potem będzie mógł policzyć szable przy okazji wyboru szefa klubu w Sejmie, zapewne na początku listopada. Partia musi też wskazać kandydata na prezydenta – mówi się, że Schetyna chce jak najszybciej nominować Kidawę-Błońską, by zablokować wewnętrzne dyskusje o zmianie przywództwa.

Czytaj też: Kiedy poznamy nowy rząd? Trzy ważne kroki konstytucyjne

Co zrobi Tusk?

Poza tym szef PO ma też inne przewagi nad rywalami. Lepiej niż ktokolwiek zna partyjne struktury, potrafi zarządzać ludźmi, wie, co i kiedy należy im obiecać i jak mobilizować. Sprawniej niż ktokolwiek inny obraca się też w partyjnych procedurach, które umie wykorzystać w walce z oponentami. No i jak wiadomo, łatwo się nie poddaje.

Budka swoją deklaracją o starcie rozpoczyna partyjną rozgrywkę, która potrwa najpewniej do końca stycznia (wtedy planowane są wybory). Dla PO to będzie czas trudny, ale i ciekawy – każdy z kandydatów na szefa partii będzie musiał przedstawić swoją wizję przyszłości. A od tego, czy Platforma będzie potrafiła się zdefiniować na nowo, zależy, czy przetrwa, czy zostanie zmarginalizowana.

Poza tym prócz dwóch rywali – Budki i Schetyny – do polskiej polityki wróci w grudniu inny znaczący gracz: Donald Tusk. I on też z pewnością namiesza.

Czytaj też: Jak głosowali młodzi i starsi, miasto i wieś

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną