Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kto na Dudę?

Prezydenckie starcie Tuska z Dudą byłoby wreszcie realną konfrontacją Polski europejskiej z pisowską, prawdziwego polityka z zastępcą.

Do pierwszej tury wyborów prezydenckich zostało pół roku. To niby mało, ale nie sądzę, aby opozycja (a zwłaszcza jej największa partia, czyli PO) już musiała zgłaszać kandydata; naprawdę powinno wystarczyć, jeśli pretendent zostanie wskazany w styczniu. Świąteczny grudzień i tak słabo nadaje się na kampanijne zawracanie głowy. Niecierpliwi przywołują zwykle argument, że Andrzej Duda już piąty rok prowadzi kampanię i za moment „będzie miał odwiedzone” wszystkie polskie powiaty. No, ale tym bardziej opozycja już w tym wyścigu Dudy nie dogoni. Zresztą objazdowe występy prezydenta adresowane są do publiczności, na której to robi wrażenie. Elektoraty opozycji – co widać po wyborach parlamentarnych – są znacznie mniej wrażliwe na przedwyborcze spektakle. Trzy opozycyjne koalicje miały kampanie wątłe, tanie, krótkie, a i tak zebrały o milion głosów więcej niż PiS.

Więc bez nerwów: jest kilka tygodni na rozmowy i konsultacje między liderami opozycji, na przeprowadzenie badań, na wybór kandydata, jego/jej merytoryczne przygotowanie, zebranie pieniędzy, wolontariuszy i sztabów, a potem opracowanie precyzyjnego planu, na pierwszą i osobno na drugą turę. Stawka dla każdej formacji opozycyjnej jest zbyt wysoka, aby tym razem pozwolić sobie na zwyczajowe „my z synowcem na czele i jakoś to będzie”. Nie będzie albo będzie katastrofa.

Pisaliśmy zaraz po październikowych wyborach, że w zasadzie (mimo formalnego zwycięstwa PiS) pozostały one politycznie nierozstrzygnięte i dopiero majowa dogrywka prezydencka zdecyduje o ich wyniku. Przegrana Dudy odebrałaby PiS możliwość dowolnego stanowienia prawa, zmusiłaby rządzących do jakiejś formy liczenia się z opozycją. Byłby to cios w samą istotę państwa PiS, czyli niekontrolowanej władzy „centralnego ośrodka dyspozycji politycznej” – jak w języku politologii jest nazywany Jarosław Kaczyński.

Polityka 45.2019 (3235) z dnia 05.11.2019; Przypisy; s. 6
Reklama