Wydawałoby się, że chwyty wyborcze, które zostały rozpoznane, opisane, a nawet ośmieszone, nie będą już stosowane. Ale tak nie jest. PiS ocieplał się już w 2010 r., kiedy na prezydenta startował Jarosław Kaczyński, otulał się w 2015 r., proponując Andrzeja Dudę i Beatę Szydło. I teraz ponownie rozpoczęła się kampania pod hasłem porozumienia, zakończenia wojen, przestrzegania kultury politycznej itp. Znowu widać wzruszenie, kiedy przemawia Andrzej Duda, ściska ręce liderom opozycji, namawia do zgody. Jarosław Kaczyński całujący w dłoń posłankę lewicy wzbudza szmer podziwu. Marszałek Elżbieta Witek upominająca premiera, który za długo mówi – nowa jakość, słychać. Można? Można.
Wszyscy wiedzą, że rozpoczyna się kampania Andrzeja Dudy, że działa zorganizowany marketing, ale wielu się mu poddaje. Od reelekcji zależy teraz cały polityczny plan PiS. Do tego potrzebny jest zarówno twardy elektorat, jak i ten bardziej umiarkowany. Jasne jest, że przemówienie Dudy na inaugurację Sejmu było skierowane do tych drugich, a wystąpienie Antoniego Macierewicza – do pierwszej grupy. Założenie jest takie, że przeciętny wyborca tego nie ogarnie, nie dostrzeże sprzeczności. I ta strategia dwoistego przekazu, gry na dwóch fortepianach, ma znowu przynieść skutki.
Rzecz w tym, że tylko jeden fortepian jest prawdziwy, ten Macierewicza. Drugi to atrapa. Macierewicz przedstawił polityczny projekt swojej partii, prowadzący docelowo do stworzenia katolicko-narodowego państwa, w którym nie będzie miejsca na zdradliwą opozycję i głęboko szkodliwe zachodnie trendy. Duda nie jest tu alternatywą, lecz pomocnikiem w zrealizowaniu przedstawionej przez Macierewicza wizji. Nie ma samodzielnego znaczenia, nie będzie prowadził własnej polityki, dotąd też tego nie robił. Ma podpisywać ustawy przygotowane przy Nowogrodzkiej.