Duma miesza się z radością, gdy ma się do czynienia z wizjonerem. Siedmiu jest u nas takich albo siedemnastu. Nazwisk nie podaję, bo RODO. Ale o jednym mogę tak napisać, że się wszyscy domyślą. To minister sportu, który w dodatku, jeśli znajdzie trochę wolnego czasu, podpisuje się jako premier. I wtedy zapowiada: za 20 lat staniemy się wielkim narodem. Więcej, mówi, jak to zrobi. Po prostu będzie wszędzie budował wyłącznie buspasy. Ale – i tu tkwi sedno pomysłu – wjedzie na nie tylko samochód z czterema osobami w środku.