Dopiero po lekturze ukazującej się właśnie jego książki-pamiętnika człowiek odkrywa, że w sumie bardzo mało wiedzieliśmy o tym, czym się zajmował i w ogóle jak sobie radził (pierwszy w historii i na długie lata pewnie ostatni) „polski” przewodniczący Rady Europejskiej. Jakieś informacje oczywiście do kraju docierały, ale na ogół zdawkowe. Tzw. media publiczne w ogóle Tuska ignorowały lub skupiały się na jego krajowych „winach” i przesłuchaniach, a pozostałe relacjonowały aktywności Tuska raczej skąpo, wychodząc z założenia, że Polacy niezbyt interesują się nudną problematyką europejską.