Chyba jesteśmy już mocno zmęczeni przeciągającym się wyborczym maratonem. Zresztą zestaw prezydenckich kandydatów sugeruje, że tym razem czeka nas porcja niezbyt wciągającej ligowej przeciętności. W gotowym do startu niemal już skompletowanym peletonie zabrakło bowiem silnych osobowości czy autorytetów. Większość ubiegających się o prezydenturę dopiero aspiruje do pierwszego poważnego politycznego sukcesu. Udział w wyścigu o najwyższą stawkę nie stanowi zwieńczenia ich kariery, raczej jest szansą wybicia się.