PiS rezygnuje z kamuflażu, a to szansa, żeby i opozycja zaczęła wreszcie nabierać wyrazu i ostrości.
Andrzej Duda podróżuje po kraju, jak robił to przez całą kadencję – nowością jest bardzo agresywny ton przemówień, mocno kontrastujący z niedawnymi, świąteczno-noworocznymi, miłymi orędziami. Teraz Duda oskarża, krzyczy, robi surowe miny, tak kompletnie niepasujące do jego fizjonomii, że gdyby wyłączyć głos, całość sprawiałaby wrażenie komicznej pantomimy. Ale słowa padają grube, a już wystąpienie w śląskiej Karczmie Piwnej, kiedy po ataku na sędziów i opozycję Duda wzywał górników, aby pomogli „oczyścić nasz polski dom”, budziło najgorsze skojarzenia.
Polityka
4.2020
(3245) z dnia 21.01.2020;
Przypisy;
s. 7